Według prokuratury prawie 300 podpisów na listach poparcia Młodzieży Wszechpolskiej w wyborach samorządowych w 2014 roku zostało sfałszowanych. Adam Andruszkiewicz, który był wówczas szefem MW, miał wiedzieć o fałszerstwach, a nawet dokonywać ich osobiście - ustalili reporterzy "Superwizjera" TVN.
Dowiedz się więcej: "Superwizjer": Adam Andruszkiewicz fałszował podpisy
Dziennikarze TVN dotarli do świadków i dokumentów prokuratury, które obciążają ówczesnego szefa Młodzieży Wszechpolskiej, a obecnie wiceministra cyfryzacji. Akta sprawy liczą ponad 30 tomów. 90 proc. z około 400 podpisów jest sfałszowanych. Zarzuty dostały dwie osoby. Według jednego z podejrzanych Adam Andruszkiewicz również miał osobiście podrabiać podpisy, a wręcz kierować tym procederem.
Sam Andruszkiewicz zaprzecza. - Ja w tej sprawie nie mam żadnego statusu. Nie jestem świadkiem, ani oskarżonym, ani podejrzanym - stwierdził Andruszkiewicz w "Superwizjerze".
W niedzielę wiceminister dodał na Facebooku, że "nigdy nie fałszował, ani nie kazał fałszować podpisów". - Nigdy nie wpływałem na przebieg opisanego postępowania prokuratorskiego, nie przedstawiono mi również żadnych zarzutów w tej sprawie - stwierdził.
Dzień później Andruszkiewicz zapowiedział, że "jeszcze w tym tygodniu wystąpi na drogę prawną wobec redakcji i osób, które podały nieprawdziwe informacje, iż "sfałszował podpisy".
"Z redakcją TVN również spotkamy się w sądzie. Żadne partie czy media nie mają prawa wydawać wyroków, manipulując i dokonując publicznego linczu!" - stwierdził na Twitterze.
Jeszcze w tym tygodniu wystąpię na drogę prawną wobec redakcji i osób, które podały nieprawdziwe informacje, iż "sfałszowałem podpisy". Z redakcją TVN również spotkamy się w sądzie. Żadne partie czy media nie mają prawa wydawać wyroków, manipulując i dokonując publicznego linczu!
— Adam Andruszkiewicz (@Andruszkiewicz1) 11 lutego 2019
Dymisji wiceministra cyfryzacji domaga się Platforma Obywatelska.