Były szef KNF Marek Chrzanowski, którego dymisję przyjął wczoraj premier Morawiecki w wyniku afery ujawnionej przez "Gazetę Wyborczą", dziś nad ranem wrócił z delegacji służbowej w Singapurze.
Od kilku godzin przebywa w siedzibie Komisji, gdzie ma dostęp do wszystkich dokumentów.
Siedziba Komisji nie została jeszcze przeszukana przez agentów CBA i prokuraturę.
Doświadczeni śledczy i prokuratorzy, cytowani przez RMF FM, komentują, że taka opieszałość w działaniu i dopuszczenie Chrzanowskiego do dokumentów zakrawa na skandal.
W KFN zapewniono, że Marek Chrzanowski utracił dostęp do wewnętrznego systemu komputerowego i wrażliwych danych.
Jak twierdzi były prokurator Janusz Kaczmarek, służby powinny wcześniej zabezpieczyć dokumenty w gabinecie Chrzanowskiego.
Agenci weszli do siedziby KNF dopiero po godzinie 13, gdy Marek Chrzanowski opuścił już siedzibę Komisji.
Przepraszam, bo nie chce mi się wierzyć.
— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) 14 listopada 2018
CBA weszło do KNF zabezpieczyć dokumenty kilka godzin po tym, jak zdymisjonowany szef KNF był tam i buszował w tejże siedzibie KNF?!? https://t.co/7c5HFdJGKv
Śledztwo prowadzi wydział zamiejscowy prokuratury krajowej w Katowicach, a czynności mają wykonywać agenci CBA z delegatury w Warszawie. Nad śledztwem sprawuje kontrolę minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Wczoraj "Gazeta Wyborcza" ujawniła nagranie rozmowy miliardera Leszka Czarneckiego, właściciela Getin Noble Banku i Idea Banku, z szefem KFN Markiem Chrzanowskim, podczas której Chrzanowski proponuje "przychylność" w zamian za zatrudnienie wskazanego przez siebie prawnika z wynagrodzeniem ok. 40 mln złotych.