Zwolennicy opozycji nie są zadowoleni z oferty przedstawianej przez partie polityczne. Wyniki sondażu przeprowadzonego przez IBRiS nie są krzepiące dla partii politycznych: walka o wyborców na poziomie samorządowym będzie dla nich trudnym egzaminem. I to nie tylko dlatego, że aż 10 proc. wyborców chce głosować w wyborach do sejmików na lokalne komitety samorządowe, ale także dlatego, że do głosowania wybiera się zaledwie mniej niż połowa badanych. To o ok. 10 proc mniej niż zazwyczaj wynosi prognozowana przez sondaże frekwencja w wyborach parlamentarnych. Czytaj więcej
- Tym razem postanowiliśmy się przyjrzeć wyborom sejmikowym. Naszym celem było stwierdzenie, czy te wybory będą się różnić od parlamentarnych - powiedział prezes IBRiS Marcin Duma.
- Dodaliśmy tajemniczego gracza - komitety lokalne. W różnych województwach pojawiają się lokalne komitety, które są poważnym graczem, np. RAŚ na Śląsku nie tylko otrzymuje dobre wyniki, ale bierze miejsca w sejmiku - dodał gość programu.
Czy wyborcy będą głosować na komitety lokalne, jeśli będą wiedzieć, że często ich głos jest zmarnowany? - Przykłady są różne, ale my w badaniu spytaliśmy, czy obecna oferta polityczna jest wystarczająca. Było też drugie pytanie - na ile wyborca identyfikuje się ze swoim wyborem. Okazuje się, że nie wszystkie partie mogą się poszczycić elektoratem, który jest zapatrzony w swój wybór. Najbardziej wierne elektoraty to: PiS - około 80 proc, PSL - 70 proc. i PO - ponad 50 proc. Z drugiej strony jest Kukiz'15, z którym identyfikuje się zaledwie 13 proc. - powiedział Duma.
- Trzeba pamiętać, że wybory samorządowe to nie są łatwe wybory. Tutaj trzeba wystawić znacznie więcej kandydatów. Wystawienie się do samych sejmików, to jest połowa sukcesu - dodał.