Reklama

Bez wojny polsko-polskiej

Debata o Polsce w Parlamencie Europejskim obyła się bez wojny polsko-polskiej. Zamiast emocji będzie rzeczowa analiza decyzji podjętych przez rząd PiS.

Aktualizacja: 20.01.2016 05:35 Publikacja: 19.01.2016 17:59

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Beata Szydło wykorzystała zaoferowaną jej możliwość wystąpienia w Strasburgu w debacie o zagrożeniach dla praworządności w Polsce.

Wizerunek rządu mógł zyskać po jej spokojnym przemówieniu, w którym mówiła o umiłowaniu prawa w Polsce, niezagrożonych wartościach europejskich, a także o chęci pełnej współpracy z unijnymi instytucjami, i wyjaśniała wątpliwości narosłe wokół Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych.

Większą część wystąpienia premier poświęciła na pełne patosu mówienie o tym, jak wielkim jesteśmy narodem, jak walczyliśmy o wolność, równość i suwerenność.

Na wszelki wypadek inni mówcy w pierwszych słowach zapewniali o swoim szacunku dla Polski i uznaniu dla kraju, który walczył z totalitaryzmami. W sprawie konkretnych zarzutów stawianych PiS Szydło powtórzyła znane już w Polsce argumenty. O tym, że trzeba było naprawić błędy popełnione przez poprzednią koalicję rządową w sprawie TK i przywrócić tam równowagę polityczną. A w sprawie mediów działania PiS, według niej, w niczym nie odbiegają od standardów europejskich.

Reklama
Reklama

Na koniec, żeby zupełnie wytrącić broń z ręki swoich przeciwników, zapewniła o gotowości współpracy z opozycją w sprawie TK. – To jest spór polityczny, a nie prawny. I powinien być rozwiązany w duchu kompromisu politycznego – stwierdziła Szydło. I powtórzyła deklaracje Jarosława Kaczyńskiego z wywiadu w „Rzeczpospolitej", że rząd gotów jest oddać opozycji osiem z 15 miejsc w TK.

Umiarkowany ton Szydło ustawił temperaturę debaty, przynajmniej w jej początkowej, najważniejszej części, gdy przemawiali liderzy grup politycznych. Zaprzysięgli krytycy PiS, np. socjalista Gianni Pittella czy liberał Guy Verhofstadt, dziękowali jej za obecność i też unikali emocji. Odnośnie jednak do szczegółów zmian w Polsce raczej nie byli przekonani jej argumentacją. – Ma pani rację, są kraje, w których występują elementy dotyczące Trybunału Konstytucyjnego wprowadzane teraz przez PiS. Ale nigdzie te cztery podstawowe elementy zmian nie występują jednocześnie, jak w Polsce – wypomniał Verhofstadt.

PiS wprost bronił lider Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Syed Kamall. Ten brytyjski konserwatysta przewodzi grupie politycznej, do której należy PiS. Przekonywał, że w wielu krajach UE media publiczne są zawłaszczane przez rządzących. Krytykował szefa PE Martina Schulza za publiczne uwagi o zamachu stanu w Polsce i porównywanie rządzących w naszym kraju do Putina.

– Wskazywanie palcem na polski rząd zostanie źle odebrane przez obywateli i w przyszłości mogą oni się stać eurosceptyczni – ostrzegał.

Chyba tego właśnie boi się PO, która należy do największej w PE grupy politycznej: Europejskiej Partii Ludowej. Jej szef, Niemiec Manfred Weber, nie przemawiał w czasie zwyczajowo przeznaczonym dla liderów, oddając swój czas zastępcy pochodzącemu z Hiszpanii. – Nie wpadniemy w pułapkę ekstremistów w Polsce. Oni chcą, żebym przemawiał, bo jestem Niemcem. To posłużyłoby im do podgrzewania atmosfery – powiedział niemiecki polityk.

W imieniu PO głos zabrał Jan Olbrycht. – Bez względu na wynik tej debaty wpłynie ona na wizerunek Polski na arenie międzynarodowej – powiedział szef delegacji PO–PSL w Parlamencie Europejskim. I wypomniał PiS, że bierze odpowiedzialność również za to, co o Polsce mówi się na świecie. Przypomniał, że PO tej debaty nie chciała.

Reklama
Reklama

Rzeczywiście debata została zorganizowana z poparciem czterech frakcji: socjaldemokratów, zielonych, komunistów i liberałów, przy neutralności chadeków. Chadecy też na tym etapie sprzeciwiali się uchwalaniu rezolucji krytykującej Polskę,

– Trzeba być ostrożnym, poczekajmy na raport Komisji Weneckiej – powiedział Manfred Weber. Według niego przygotowywana przez organ Rady Europy analiza dotycząca zmian w Trybunale Konstytucyjnym da nam jasność prawną. Ma być gotowa na początku marca.

Z kolei Guy Verhofstadt liczy na to, że zmiany w Polsce nastąpią dzięki społecznemu oporowi. – Polska to nie Węgry – powiedział belgijski polityk, który we wtorek rano spotkał się z Mateuszem Kijowskim, liderem Komitetu Obrony Demokracji. Według Verhofstadta w Polsce społeczeństwo obywatelskie jest znacznie silniejsze.

PiS wcześniej przesłał eurodeputowanym materiał informacyjny pokazujący decyzje rządu w Polsce w pozytywnym świetle. Zmiany sędziów w Trybunale Konstytucyjnym mają prowadzić do przywrócenia równowagi politycznej, a zwolnienia dziennikarzy w mediach publicznych są odpowiedzią na podobne praktyki przeprowadzane wcześniej przez PO.

Zobacz także:

Kampania PiS w Europarlamencie

Reklama
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Jaka ma być Polska 2050? Walka o przywództwo, kierunek i miejsce w koalicji
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama