Reklama

Bogusław Chrabota: Opowieść wigilijna

Nic nie jest w stanie zepsuć mi świąt. Z wyjątkiem może smogu i błota, deszczu i późnojesiennej szarugi. Od pewnego czasu przestałem nawet marzyć o śniegu.

Publikacja: 20.12.2018 23:01

Bogusław Chrabota: Opowieść wigilijna

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

Kiedyś, przed laty, owijałem w ogrodzie słomą róże i magnolie, nastawiałem w stawie grzałkę, by nie wymarzły ryby. A przede wszystkim gromadziłem duże zapasy drewna do kominka. Szukałem buczyny lub dębiny, ale nie gardziłem również brzozą i sosną. Tak, to była wyjątkowa przyjemność. Zapalić w kominku. Najpierw drobne gałęzie, a po nich większe polana. Roztańczony płomyk pełznął po nich, jak niepewna swej siły gąsienica, by chwilę później buchnąć pełnią kolorów rozwartych szeroko skrzydeł motyla. Światło kominka odbijało się w zmrożonych szybach, pobłyskiwało w złotych ramach obrazów i aureolach świętych z ikon. Pantokrator patrzył jakoś bardziej po ludzku. Uśmiechała się czule matka Eleusa. A cierpki zapach płonącego drewna szybował pod sufit salonu, jakby był kompletnie suwerenny od swojego rodzica, gęstego dymu, który przedzierał się z hukiem przez sam środek komina.

Pozostało jeszcze 81% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
„Survive the Island”: Między wulkanem a paszczą rekina
Reklama
Reklama