Jednym z pierwszych dokumentów państwa polskiego była – podpisana 16 listopada 1918 r. przez Wodza Naczelnego Józefa Piłsudskiego oraz pełniącego obowiązki ministra spraw zagranicznych Tytusa Filipowicza – deklaracja notyfikująca rządom „wszystkich państw wojujących i neutralnych" odrodzenie Rzeczypospolitej.
Polska Deklaracja Niepodległości wysłana została jako radiodepesza nocą z 18 na 19 listopada 1918 r. z opanowanej właśnie w tym celu radiostacji warszawskiej w Cytadeli. Depesza dotarła do Paryża i innych stolic przez radiostację neutralnej Szwecji, która pierwsza odebrała i potwierdziła odbiór Deklaracji Niepodległości. Odebrało ją także kilka krajów południowoeuropejskich.
Depesza podpisana była 16 listopada 1918 r., gdy jedyną władzą, która rozciągała się nad oswobodzoną Polską (Kongresówką i zachodnią Galicją), była władza Józefa Piłsudskiego jako Wodza Naczelnego. Desygnowany na stanowisko premiera Ignacy Daszyński nie utworzył jeszcze rządu i wkrótce podał się do dymisji, więc depeszę kontrasygnował członek gabinetu odpowiadający za sprawy zagraniczne. Napływające do Warszawy informacje, że w Paryżu Komitet Narodowy Polski może być uznany za faktyczny rząd polski, rodziły konieczność formalnego notyfikowania państwom koalicji istnienia w Polsce innej władzy aniżeli rząd Rady Regencyjnej. Alternatywnej możliwości poinformowania ententy nie było, komunikacja i łączność przez Czechosłowację, Austrię i Szwajcarię była długa i utrudniona.
Na depeszę tę nie nadeszła do Warszawy żadna odpowiedź ze strony państw ententy. Nie oznacza to, że Deklaracja Niepodległości nie dotarła do adresatów, ale jej odbiorcy zachowywali się powściągliwie wobec rządu warszawskiego. Dla aliantów uznanym polskim przedstawicielstwem, a dla Francji rządem de facto był Komitet Narodowy Polski i jemu też władze francuskie przekazały depeszę. Podczas obrad komitetu 23 listopada 1918 r., na wniosek Romana Dmowskiego, wbrew sugestiom Stanisława Strońskiego, zdecydowano nie podejmować wrogich kroków wobec Józefa Piłsudskiego i tworzonych przezeń władz w kraju, ale dążyć do kompromisu i porozumienia. Prezes Komitetu stwierdził, [...] „prócz nas i ludzi, sprawujących dziś władzę w kraju są i inne czynniki, z którymi musimy się liczyć: bolszewizm, głód i intrygi wśród Aliantów. Tendencją powszechną wśród Aliantów jest tworzenie rządów, za którymi stoją loże masońskie. Idąc za przebojowym wnioskiem Strońskiego, zwrócilibyśmy przeciw sobie opinię całego świata i powiedziano by, że reakcja w Polsce morduje żywioły wolnościowe. Gdyby się nawet obeszło bez mordów, staniemy przed kongresem, jako ci, co zdusili żywioły wolnościowe i których trzeba okroić. Musimy dążyć do kompromisu z żywiołami, które uchodzą za wolnościowe".
Podobnie w swych wspomnieniach napisał o tym sam Dmowski, streszczając stanowisko komitetu, który: „mając przed sobą konferencję pokojową, na której musiałyby być zdobyte granice państwa polskiego i na której jednym z warunków powodzenia było pokazanie możliwie jednolitego frontu polskiego, (...) postanowił za wszelką cenę nie dopuścić do wojny domowej i dążyć do zgrania wszystkich sił, które w Polsce wystąpiły na widownię, w możliwie jednolitą akcję polską. W tym celu [KNP] wysłał najpierw do Warszawy Stanisława Grabskiego z instrukcją do swych politycznych przyjaciół, ażeby nie zwalczali rządów Piłsudskiego, jeno usiłowali dojść z nimi do porozumienia".