Reklama

Felicjan Sławoj Składkowski: Obywatele dzwonili do mnie z pogróżkami

Jak postrzegały Polskę czołowe postacie II RP? Jak wyglądało ich życie codzienne? W 100-lecie odzyskania niepodległości przybliżamy to czytelnikom w formie wywiadów. Pytania wymyśliliśmy, po odpowiedzi sięgnęliśmy do źródeł.

Publikacja: 07.09.2018 18:00

Felicjan Sławoj Składkowski: Obywatele dzwonili do mnie z pogróżkami

Foto: NAC

Plus Minus: Gdy był pan u władzy, wsławił się pan słynnym, popularnym wśród społeczeństwa powiedzeniem „byczo jest!", a także szczególną troską o toalety zwane skądinąd sławojkami. Jak wyglądała pana praca na stanowisku premiera?

Nie chcę wymieniać prac i ulepszeń życia, przy których miałem zaszczyt i szczęście pomagać miejscowym czynnikom obywatelskim. W ogóle pracy mi nie brakło. Celem utrzymania stałej możności pracy mieszkałem w gmachu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Pokoje tu były średniej wielkości i bardziej przytulne niż ogromne, wysokie, pałacowe komnaty Prezydium Rady Ministrów. Poza tym w sekretariacie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych był stały dyżur urzędnika i przodownika policji, do których miałem z sypialni połączenie telefoniczne. Bezpośrednich połączeń telefonicznych z miasta w nocy nie przyjmowałem, gdyż Polacy umieli się bawić w nocy nad ranem w dowcipy, które przeszkadzają spać. Parę razy koło trzeciej, czwartej nad ranem uprzejmy głos, pokryty tuszem rozbawionych różnopłciowych okrzyków i chichotów, proponował mi niezwłoczny przyjazd do restauracji celem wypicia kieliszka wina i obejrzenia ubikacji, które nie są w porządku. To były telefony optymistów. Pesymiści lub rozczarowani do życia, pod wpływem większej dawki alkoholu, w przerwach od ataku czkawki, mówili do słuchawki grubym głosem mniej więcej tak: – Sławoju, bodaj cię cholera jasna trzęsła z tym twoim „byczo jest".

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
Dorota Waśko-Czopnik: Od doktora Google’a do doktora AI
Plus Minus
Szkocki tytuł lordowski do kupienia za kilkadziesiąt funtów
Plus Minus
Białkowe szaleństwo. Jak moda na proteiny zawładnęła naszym menu
Plus Minus
„Cesarzowa Piotra” Kristiny Sabaliauskaitė. Bitwa o ciało carycy
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Wracajmy do tradycyjnych mediów. To nasza szansa
Reklama
Reklama