Zmiana modelu komunikacji społecznej, błyskawiczna globalizacja, inwazja popkultury i amerykańskiego stylu życia, uznanie liberalnej demokracji za ostateczny etap rozwoju społeczeństwa czy wręcz nową świecką religię – to tylko niektóre z wielu elementów rewolucji, która rozgrywa się wokół nas. Do tego dochodzą coraz silniejsze ruchy populistyczne kwestionujące wprawdzie liberalną ortodoksję, ale idealnie wpisujące się w jej system myślenia i działania.
Nie ma co udawać, że religia nie podlega podobnym zmianom. Mamy w niej i nurty liberalne, i populistyczne, a globalizacja i związana z nią wielokulturowość czy wręcz wymóg pluralizmu, prowadzą do tego, że religia coraz częściej przestaje być już dziedziczonym systemem, a staje się kwestią wyboru i to dokonywanego w religijnym supermarkecie. Wybór ten nie jest ani racjonalny, ani logiczny, ani tym bardziej spójny, a oparty na emocjach, pragnieniach, prostych sympatiach i antypatiach, a także doświadczeniach osobistych.