Na tak oto zarysowanym tle rozgrywa się kryminalna intryga. Franciszek Kary – postać z bogatą i niezbyt chwalebną przeszłością, usiłuje sprostać roli detektywa z powieści noir i odnaleźć seryjnego mordercę Hieroglifa. Ot, typowa powieść detektywistyczna, w której bohater prowadzi śledztwo, posługując się metodą dedukcji (w tym przypadku raczej intuicji).
Nie w przemyślanej fabule, języku czy konstrukcji bohatera objawia się jednak największa wartość książki Szczerka. Jej walor określa komplementarność świata, jaki wykreował autor. Szczerek stworzył bowiem nową wersję współczesnej Polski będącej bezpośrednim przedłużeniem II Rzeczypospolitej. Nie jest to jednak kraj wyciągnięty z zamrażarki, którą w istocie była PRL – tu wszystko przeszło naturalną ewolucję uwzględniającą zmieniające się z biegiem dekad uwarunkowania kulturowe. Przenikają się tu harmonijnie stare i nowe idee, a Szczerek wydaje się znakomicie bawić historiozofią, zastanawiając się nad sensem dziejów, początkami państw i kwestią narodu.