Chrabota: Ławka sprawiedliwych

Ledwie kilka dni temu, 28 czerwca, na maleńkim placyku w cieniu historycznego hotelu Palacio w Estoril pod Lizboną z honorami odsłonięto kolejną już pamiątkową ławeczkę Jana Karskiego.

Aktualizacja: 02.07.2016 21:44 Publikacja: 02.07.2016 00:01

Chrabota: Ławka sprawiedliwych

Foto: Fotorzepa

Polski i portugalski hymn grała orkiestra kompanii reprezentacyjnej, przemawiali ambasadorzy i mer miasteczka Cascais, nikt nie popełnił przykrej pomyłki w kwestii nazistowskich obozów koncentracyjnych, a tuż po uroczystości ławeczkę obległy dzieci, by pozować do fotografii na kolanach siedzących obok siebie trzech mocno rozdyskutowanych panów. Karski nie jest tu bowiem sam. Siedzi nieco z boku, zwrócony w stronę Jana Nowaka-Jeziorańskiego; trzecim z rozmówców jest Jerzy Lerski.

Kim byli ci panowie i dlaczego uhonorowano ich właśnie tu, nad brzegiem Atlantyku, w niewielkiej odległości od słynnego Palacio? Postanowiłem odpowiedzieć zaprzyjaźnionym Amerykanom w sposób nieco ezopowy. Z czym wam się kojarzy Palacio? Z Bondem, oczywiście. Właśnie tu umieścił część akcji jednej z pierwszych opowieści o Bondzie Ian Fleming. Dlaczego? Bo wielokrotnie bywał w Palacio, wykonując akcje szpiegowskie w służbie Jej Królewskiej Mości (hotel reklamuje się zresztą egzemplarzami podpisanych przez niego kart meldunkowych).

Był bowiem Palacio szpiegowską mekką. Tu splatały się nitki setek tajnych akcji wszystkich wywiadów walczącej Europy. Neutralna Portugalia była przyczółkiem aktywności MI6 i Abwehry. Do Lizbony prowadziły też ścieżki kurierskie znad Wisły i Dunaju. Hotel Palacio w Estoril jest zaś o rzut kamieniem od portu u ujścia Tagu. Dyskretnie ukryty wśród ekskluzywnych posiadłości i obsadzonych wiekowymi cedrami alei jest idealną scenografią do szpiegowskich narracji. Nie ma na to dowodów, ale jest niemal pewne, że Karski w swojej misji do Londynu i Waszyngtonu zatrzymał się w Palacio. Mogli tu bywać również dwaj pozostali kurierzy, Nowak- -Jeziorański i Lerski.

Oczywiście najsłynniejszy i najbardziej znany w świecie jest Karski, o którym mówi się: „człowiek, który usiłował wstrzymać Holokaust". Jego dramatyczny raport o likwidacji getta nie zrobił jednak na Amerykanach i Roosevelcie wrażenia (pod koniec rozmowy lokator Białego Domu pytał go, czy Polska nie jest aby krajem rolniczym i czy nie potrzebuje amerykańskich koni). Karski zamknął się więc w murach Georgetown i resztę życia poświęcił pracy akademickiej. Dla pochodzącego ze Lwowa Jerzego Lerskiego kwestia polskiego antysemityzmu też stanowiła życiowy leitmotiv. Z przejawami antyżydowskiej obsesji walczył jeszcze w przedwojennej młodzieżówce Stronnictwa Demokratycznego. W czasie wojny był kurierem rządu emigracyjnego. Po jej zakończeniu losy rzuciły go do kalifornijskiego San Francisco. Podobnie jak Karski ma swoje drzewko w Yad Vashem.

I wreszcie Jan Nowak-Jeziorański, legendarny „Kurier z Warszawy". Miałem honor poznać go osobiście, jeszcze w Ameryce. Pamiętam naszą ostatnią rozmowę, niedługo przed jego śmiercią, w mieszkaniu na Powiślu. Roztrząsaliśmy psychologię samobójczych zamachowców z kręgów dżihadu. Czy można uchwycić moment, w którym abstrakcyjna idea zwycięża nad instynktem samozachowawczym, prowadząc do samozagłady? – pytałem. Odpowiedź była ciekawa, może nawet odkrywcza, ale jej ujawnienie zostawię na inny moment. Nowak-Jeziorański też nie cierpiał antysemityzmu, jak zresztą wszelkiej prymitywnej ortodoksji.

Czy był w Palacio? Nie wiem. Dziś siedzi na ławeczce z dwoma innymi kurierami i zawzięcie dyskutuje. O czym? Nie mam pojęcia. Może o tym, czy doświadczenie polskiej i żydowskiej zagłady czegoś współczesnych Polaków nauczyło? Czy demony przepadły? A może śpią i czekają na przebudzenie? Ja podczas uroczystości inauguracji ławeczki (trudno mówić o jej odsłonięciu, bo nic jej nie zasłaniało) miałem bardziej optymistyczną refleksję. Otóż pomyślałem o sprawiedliwych w Sodomie, którzy mogli ocalić miasto. Trzech sprawiedliwych na ławeczce w Estoril, wystawionych na wiecznie gorące słońce Luzytanii i oceaniczną bryzę. Czyż nie są lekiem na cały brud polskiego antysemityzmu? Jednostkowym aktem dobra, który ratuje świat?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Polski i portugalski hymn grała orkiestra kompanii reprezentacyjnej, przemawiali ambasadorzy i mer miasteczka Cascais, nikt nie popełnił przykrej pomyłki w kwestii nazistowskich obozów koncentracyjnych, a tuż po uroczystości ławeczkę obległy dzieci, by pozować do fotografii na kolanach siedzących obok siebie trzech mocno rozdyskutowanych panów. Karski nie jest tu bowiem sam. Siedzi nieco z boku, zwrócony w stronę Jana Nowaka-Jeziorańskiego; trzecim z rozmówców jest Jerzy Lerski.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów