Jeszcze niedawno kabulskie centrum rehabilitacyjne Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża było pełne ludzi. Czasem trudno było poruszać się po przestronnym terytorium i licznych pomieszczeniach. Dziennie przychodziło od 600 do 800 osób. To jedna z siedmiu tego typu placówek w Afganistanie, gdzie potrzebujący mogą otrzymać protezę kończyny i rehabilitację. Do tego za darmo. Ostatnimi czasy świeci pustkami. – Nie wiem, co mam pokazywać, skoro tu nikogo nie ma – mówi lekko zdziwiony włoski lekarz Alberto Cairo z Czerwonego Krzyża, który zarządza placówką. – W normalnych czasach nie ma tu miejsca, jest pełno ludzi, przez co moja praca staje się niemal niemożliwa do wykonywania – wspomina. Te tłumy go męczyły. Ale w obliczu pustki ich brak zaczął mu doskwierać i najchętniej wyściskałby wszystkich, gdyby tylko wrócili. Cairo wskazuje półkę, gdzie stały protezy czekające na odbiór. Było ich przynajmniej 20, a jeszcze kilka stało w kącie.