Takie słowa mogą się wydać efektem antypolskich resentymentów czy złej woli wobec naszego kraju. Po wielkanocnym wzmożeniu w relacjach polsko-żydowskich nad Wisłą znów słychać oburzenie, że Żydzi mają obsesję na punkcie polskiego antysemityzmu. Pojawiają się coraz bardziej niemądre, buńczuczne zapowiedzi, że czas wreszcie przestać się kłaniać i przepraszać, że pora, również w relacjach z Żydami, wstać z kolan.
Każdemu, kto wypowiada się na ten temat, zaleciłbym jednak wizytę w jerozolimskim centrum upamiętnienia Holokaustu Yad Vashem. Jeśli ktoś nie może się tam udać, niech przynajmniej zerknie na dwie przedstawione tam mapy. Choćby pobieżny rzut oka na grafiki wiszące w podłużnym korytarzu, który jest osią całego muzeum, sprawia, że zaczynamy rozumieć swoistą wyjątkowość Polski. Pierwsza mapa przedstawia liczbę Żydów przed II wojną światową w poszczególnych krajach Europy. Dwa kraje wyraźnie odróżniają się od reszty: Polska i Związek Sowiecki. W Polsce mieszkało 3,3 mln Żydów – a więc niemal dziesięć razy więcej niż we Francji czy Wielkiej Brytanii. Drugie miejsce przypada ZSRS, gdzie żyły 3 mln Żydów. Porównajmy to z 7 tys. w Szwecji czy 42 tys. we Włoszech, a możemy sobie zdać sprawę ze skali, o której mówimy. Kolejne słupki to Węgry i Rumunia, w których mieszkało po ponad 800 tys. Żydów.