Trwa kampania wyborcza, wszystko więc może się stać przedmiotem nienaturalnego wzmożenia. Na przykład te słowa szefowej kampanii prezydenta, choć Kieryłło przecież tylko stwierdziła oczywistość, której jako prawniczka z wykształcenia jest bardziej świadoma, a jako osoba w wielkiej polityce nowa – jeszcze się nie nauczyła, że nie wszystkie oczywistości trzeba ogłaszać.
Merytorycznie Kieryłło ma oczywiście rację, każdy, kto choć trochę zna kodeks karny albo przynajmniej ma dobrą pamięć do kolejnych politycznych awantur, wie, ile przypadków korzystania z wolności słowa jest w Polsce zagrożonych karą więzienia, choć są tylko korzystaniem z wolności słowa i wymiernej krzywdy nie robią. Znieważenie narodu lub Rzeczypospolitej Polskiej, znieważenie prezydenta, głowy obcego państwa, godła lub flagi – polskiej lub obcej, znieważenie funkcjonariusza publicznego, konstytucyjnego organu, pomnika albo miejsca urządzonego dla upamiętnienia wydarzenia historycznego lub osoby, obraza uczuć religijnych, a nawet... „demonstracyjne okazywanie lekceważenia Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom".