Czy za takie chamstwo wobec „cywila" jakikolwiek sąd skazałby obywatela w procesie karnym? Nie sądzę, bo choć wypowiedź niewątpliwie seksistowska i chamska, to z pewnością nie z tych, dla których kodeks karny przewiduje nawet do roku więzienia – tyle bowiem grozi w przypadku skazania z art. 216 za znieważenie. Krystyna Pawłowicz, adresatka tych „życzeń", nie jest jednak zwykłym obywatelem i chyba tylko to tłumaczy sądową ochronę jej dobrego samopoczucia.




Tymczasem do Trybunału Konstytucyjnego trafił niedawno wniosek o uchylenie Krystynie Pawłowicz immunitetu sędziowskiego, aby mogła odpowiedzieć przed sądem za zniesławienie, o które oskarża ją troje obywateli. „Są przedstawicielem diabelstwa, zła, nienawiści, podłości największej, jaką można sobie wyobrazić" – to tylko niektóre bluzgi, jakie na antenie Radia Maryja Pawłowicz skierowała pod adresem osób homoseksualnych, uznane przez trzy osoby za karalne zniesławienie. Myślicie, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego pozwolą swojej koleżance odpowiadać karnie, tak jak niedawno odpowiadał Owsiak, gdy to ona poczuła się znieważona? Dwa lata temu, kiedy Pawłowicz zaczynała swoje sądowe boje z Owsiakiem, ją samą chciał pociągnąć do odpowiedzialności karnej za zniesławienie Kamil Zaradkiewicz, ale jego wniosek o uchylenie jej immunitetu został skutecznie zablokowany przez marszałka Kuchcińskiego. Spodziewam się, że i tym razem koleżeństwo wybroni Pawłowicz przed koniecznością odpowiadania za słowa. Pozywać to my, ale nie nas.

Być może zresztą ochrona immunitetu nie jest wcale Krystynie Pawłowicz potrzebna, ma bowiem duże szczęścia w losowaniu sędziów do swoich spraw. W procesach cywilnych wytoczonych Owsiakowi już dwa razy wylosowała tego samego sędziego, który okazał się dla niej bardzo łaskawy, zasądzając na jej rzecz publiczne przeprosiny oraz zadośćuczynienie. Niedługo potem jako członkini Krajowej Rady Sądownictwa pozytywnie opiniowała jego awans, choć przed sądem toczył się jeszcze jeden proces, jaki wytoczyła i do którego wylosowała tego samego sędziego.

Nie lubię określenia „nadzwyczajna kasta", ale jeśli miałabym go użyć, to właśnie do osób takich jak Krystyna Pawłowicz, którą najpierw chronił immunitet poselski, teraz chroni sędziowski, a ostatecznie i tak w jej sporze z obywatelem decyduje sędzia, na którego karierę ma bezpośredni wpływ. I zero poczucia, że dla zachowania pozorów powinna się z opiniowania akurat jego wyłączyć. No nie ma jak przegrać.