Rozmowa Mazurka. Piotr Liroy Marzec: Teraz trawę palę rzadko

Piotr Liroy-Marzec, raper, przedsiębiorca, poseł ruchu Kukiz'15 | Czy chcemy finansować lekcje religii, których jest więcej niż historii? Może trzeba więcej historii, nie wiem, ale problem jest..

Aktualizacja: 06.02.2016 19:01 Publikacja: 05.02.2016 00:00

Rozmowa Mazurka. Piotr Liroy Marzec: Teraz trawę palę rzadko

Foto: EAST NEWS, Stanisław Kowalczuk

"Plus Minus": Panie pośle...

Piotr Liroy-Marzec, raper, przedsiębiorca, poseł ruchu Kukiz'15: Poseł, poseł... Nie postrzegam się w ten sposób.

Przecież został pan politykiem.

Przyświecało mi coś innego, ale to prawda, jestem politykiem. Mam nawet wpisane zawód „poseł", muzyka wpisać mi nie chcieli, na szczęście to nic nie zmienia.

Jak się pan tu czuje, na Wiejskiej?

Całe życie obracam się z bardzo różnymi ludźmi, więc jakoś mnie Sejm nie przeraża. W kampanii jasno mówiłem, po co tu idę.

„Idę ich wszystkich wyp...lić na zbity łeb".

...(śmiech) No, raz tak powiedziałem.

Już kogoś pan wyp...ł?

Jesteśmy tu dopiero trzeci miesiąc, poczekajcie trochę.

I pan osobiście będzie ludzi, nazwijmy to oględnie, wyrzucał?

W perspektywie czasu dokładnie o to nam chodzi.

Mówi pan o rewolucji, ale przeciwko komu? W końcu to wy jesteście elitą.

Jaką elitą jesteśmy? Elitą czego?

Państwa. Jesteście posłami, wicemarszałkami Sejmu...

Inaczej się tego zrobić nie da. Jeśli się nie wejdzie do szamba, to się go nie da oczyścić.

I pan jest teraz w szambie?

Tak, polska polityka jest szambem.

Sejm to szambo?

Jako instytucja może nie, ale jako miejsce uprawiania polityki...

420 posłów, bo tych od was oczywiście nie liczę, to szambo?

Polityka tu robiona to prawdziwe szambo. Obywatela tu nie widziano od lat, liczą się tylko politycy, partie i ich wpływy. Niech pan weźmie exposé premier Szydło, która zapewniała, że wszystko będzie konsultowane z obywatelami, i w ogóle nie padło słowo „referendum". To w jaki sposób chce to konsultować? Wszystko byle szybciej, żadnych konsultacji, niczego.

Jest pan rozczarowany, ale jednocześnie nie podobają się panu demonstracje KOD.

Te marsze zainicjowali kolesie z partii politycznych, w pierwszym szeregu idą tam liderzy Platformy, Nowoczesnej, ludzie SLD, stary układ. Ja miałbym popierać taką inicjatywę?! To jest za mocno upartyjnione. Jedyną rzeczą, która mi się w tym podoba, jest to, że ludzie zaczynają interesować się polityką, zaczynają troszczyć się o demokrację. Tylko że demokracji w Polsce nie ma.

Nie ma?

Oczywiście, że nie. Bo jakie my mamy rządy ludu? Art. 4 Konstytucji RP mówi, że naród sprawuje swą władzę przez przedstawicieli lub bezpośrednio.

No i mamy 460 przedstawicieli w Sejmie, w tym pana.

A bezpośrednio? Przecież demokrację bezpośrednią wymyślono w Grecji i to było wtedy potężne państwo, centrum świata.

Pańska wiedza historyczna jest równie imponująca, jak wiedza posła Petru. Nie potężne państwo, tylko wiele skłóconych polis, ale zostawmy korepetycje. Jak miałyby wyglądać rządy bezpośrednie 38 mln Polaków?

Choćby w drodze referendum. Szwajcaria urządza referenda bardzo często i moglibyśmy wziąć z niej przykład. Ja wiem, że Szwajcaria jest mniejsza od Polski, ale przecież i u nas można przeprowadzać referenda. Trzeba tylko obniżyć próg frekwencji do 30 proc.

I na przykład głosować w referendum nad ustawą medialną?

Nie wiem, czy akurat nad tym, ale nad najważniejszymi sprawami państwa na pewno. Sami inicjujemy referendum na temat imigrantów – to są sprawy dotyczące wszystkich Polaków i powinni móc się na ten temat wypowiedzieć.

Złożono ponad 100 tys. podpisów za referendum w sprawie religii w szkołach.

Za moich czasów katecheza była w kościołach i to się najbardziej sprawdzało. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tak było nadal. Na tym, co jest teraz, najwięcej traci Kościół.

Ciekawe, że najbardziej zatroskani o Kościół są ci, którzy do niego nie należą.

Nie martwię się o Kościół, ale widzę, że dla tych dzieciaków, nawet z katolickich rodzin, to jakiś niepotrzebny przedmiot.

I dlatego 87 proc. dzieci chodzi na ten niepotrzebny przedmiot.

Co w związku z tym?

Nic poza tym, że się panu rozumowanie do kupy nie składa.

Pytanie, czy chcemy finansować lekcje religii, których jest więcej niż historii? Może trzeba więcej historii, nie wiem, ale problem jest.

„Jak komuś jest Kościół potrzebny to super, tylko niech mi się nie wp...dala w życie publiczne".

Właśnie tak. Ja szanuję wolność osobistą, jak ktoś wierzy w Boga, to jego sprawa, nie mam z tym problemu.

Jak Kościół ingeruje w pańskie życie?

Choćby nawet w tej szkole, o której rozmawialiśmy.

Pan nie jest katolikiem, prawda?

Teoretycznie jestem, bo nie dokonałem apostazji, ale nie uważam się za katolika. Moje dzieci nie chodzą na religię, ale to ich wybór, to nie ja o tym decyduję.

No to jak się Kościół wtrąca, skoro pańskie dzieci na religię nie chodzą i nie ma z tym problemu?

A podoba się panu, jak Kościół mówi do swoich ludzi, jak mają głosować? Jak wszyscy politycy latają do biskupów? Tak powinno być?

Pan nie latał i został posłem. Na tym polega wolność, że jedni latają, inni nie.

Kościół może mówić swoim ludziom, że coś jest dobre albo złe, i to nie jest problem. On się pojawia, gdy taki zakaz aborcji dotyka również tych, którzy się z tym nie zgadzają.

Ale to nie Watykan, tylko Sejm wprowadził zakaz aborcji! Niech pan wygra wybory i to zmieni.

To był tylko przykład, ja akurat nie jestem zwolennikiem aborcji. Kościół nie powinien wnikać w życie ludzi, tylko nauczać miłości. Ma swoje dziesięć przykazań i może to mówić do poddanych...

Poddanych?

(śmiech) Przepraszam, wierzących. Tylko niech się to wszystko dzieje w kościołach, nie w państwie. O dziwne rzeczy mnie pan pyta.

Wraca pan na scenę...

...Wracam.

A do pomysłu filmu „69 fantazji" też pan wróci?

Widzę, że jest pan bardzo dobrze przygotowany, ale nie rozumiem pytania. Czemu miałbym do niego wracać?

Nie chce się pan już rozwijać w branży porno?

Już to tłumaczyłem, mógł pan doczytać.

Nie każdy poseł ma za sobą doświadczenia w kręceniu filmów porno.

Wtedy, kiedy miałem taki pomysł, nie byłem jeszcze posłem, a filmu nigdy nie zrealizowałem.

Zrobił pan za to teledysk z roznegliżowanymi modelkami „Kiedyś przyjdzie taki dzień", którego z powodów obyczajowych nie chciała pokazać żadna telewizja.

Mnie nigdy nie chciały pokazywać telewizje, przyzwyczaiłem się. Tego teledysku też nie chcieli, zanim go zobaczyli. Mnie to nie przeszkadzało, bo jako artysta obchodziłem się bez mediów. Tylko zupełnie nie rozumiem, po co pan do tego wszystkiego wraca? Skoro jest pan tak dobrym dziennikarzem, to nie powinien pan pytać o to, co zostało wyjaśnione.

Dzięki za tę lekcję. Panie pośle, pornografia powinna być w pełni legalna?

Chyba jest legalna, nie?

Za prezentowanie jej tym, którzy sobie tego nie życzą, grozi rok więzienia. Teoretycznie pism porno nie powinno być w kioskach.

To jest jakiś temat, pewnymi rzeczami nie można epatować, z tym się akurat zgadzam. Ale jako wolnościowiec na pewno nie będę za tym, by zakazywać takich pism.

Zalegalizowałby pan domy publiczne?

Hipokryzją jest udawanie, że tego nie ma. To istnieje i każdy o tym wie, sądzę więc, że warto to opodatkować. Dlaczego mielibyśmy to spychać do szarej strefy?

Na razie zgłosił pan projekt legalizacji medycznej marihuany.

Powinna być zalegalizowana jak najszybciej, to oczywiste.

A marihuana w ogóle?

Tak jest w wielu państwach i w Polsce też powinna być legalna, ale to nie jest moment, by to załatwiać. Ludzie mają na ten temat zbyt małe pojęcie.

Pan wciąż pali trawę?

Już teraz rzadko, przy tej pracy nie mam na to czasu. Bywało, że paliłem codziennie, tak jak moi koledzy pili codziennie kawę.

To jest to samo?

Jedno i drugie jest używką. Tak samo jak cukier, który zabija rocznie bardzo wielu ludzi.

I skoro słodycze są legalne, to heroina też powinna być?

To inna kwestia. Jest pomysł różnych agend ONZ, by z narkotyków zdjąć prohibicję. Moim zdaniem prohibicja nigdy nie doprowadziła do niczego dobrego, a udawanie, że nie ma jakiegoś problemu, to najgorsze rozwiązanie.

Czy to oznacza, że jest pan zwolennikiem legalizacji narkotyków?

To jest temat do dyskusji, choćby do referendum.

I pytanie: „Czy jesteś za legalizacją narkotyków"?

Chociażby. Ja bym nie zabraniał ludziom niczego, niech sami decydują. Nie zabraniam ludziom fajek, nie zabraniam wchodzenia na wysokie góry, choć czasem spadają i się zabijają. Nie zabroniłbym niczego, co nie szkodzi innym.

A małżeństwa homoseksualne powinny być legalne?

Nie mam w tej sprawie zdania. Na pewno jestem za legalizacją wolnych związków, bo sam w takim żyję.

Akurat swój może pan zalegalizować bez trudu.

W jaki sposób? Mam z kobietą firmę założyć?

Wystarczy wziąć ślub.

A jak nie chcę?

To chce pan zalegalizować, ale nie nazwać tego ślubem? Taki półślubek?

Wie pan, ja nie mam takich rozterek, ale mam wielu znajomych, którzy żyją na kocią łapę i część z nich chciałaby to jakoś zalegalizować.

Ma pan swój projekt ustawy, głosuje nad innymi, pracuje w komisji – stał się pan takim samym posłem jak wszyscy.

Tu bym polemizował, lecz pogadamy za cztery lata. Nie wydaje mi się, by miał pan rację. Spełniamy inną rolę niż reszta ugrupowań. Chciałbym, by dzięki nam ludzie już nie musieli się zastanawiać nad wyborem mniejszego zła.

Kiwam głową, ale nie, żebym rozumiał, o czym pan mówi.

Przede wszystkim nie mamy szefa, bo Paweł Kukiz jest liderem, ale nie jest szefem. Każdy z nas, posłów, to neutralna jednostka, która przyszła do polityki ze swoim konkretnym celem.

I dlatego pod koniec kadencji każdy będzie gdzie indziej.

Możliwe, bo to nie jest partia.

Przypominam panu, że PO, wchodząc do Sejmu, też nie była partią i Ruch Palikota nie był...

To nieważne, jak się nazywali, ale myśmy zapisali to w statucie. Nie wzięliśmy pieniędzy, jesteśmy zresztą przeciwnikami finansowania partii z budżetu. Ale wie pan, czym my się różnimy od innych? Że u nas nie ma tego, że co innego obiecujemy w kampanii, a co innego robimy po wyborach. U nas nie ma „pana szefa", który by nam kazał głosować, jak sobie tego zażyczy.

Nie rządzicie, więc możecie głosować, jak chcecie. W koalicji musielibyście popierać rząd i trzymać dyscyplinę.

Tego pan nie wie. Mamy świetną ekipę, długo rozmawiamy, przekonujemy się i potrafimy się dogadać. Bo nie jesteśmy partią oligarchów, tylko ludźmi, którzy zjechali z regionów i reprezentują wyborców.

A jednocześnie wchodzicie w normalne sejmowe deale i układy.

Nie przypominam sobie.

Głosowanie w sprawie komisji służb specjalnych, gdzie wycinaliście PSL...

...Mieliśmy swoje powody!

Naturalnie. Ustawa medialna...

Musieliśmy ją poprzeć, bo ustawa, którą stworzył pan Urban, jest stara.

Jaki Urban?

No przecież ustawę o radiofonii i telewizji stworzył Urban, ona jest z tamtych czasów.

Pan ją myli z prawem prasowym z 1984 roku.

No właśnie.

Jakie „właśnie"? Panie pośle, prawem prasowym się nie zajmujecie, a ustawa o radiofonii jest z końca 1992 roku, to nie Urban! Pan nie wiedział, nad czym głosuje?

Ma pan rację, przyłapał mnie pan. Ale ustawa o radiofonii miała wiele mankamentów i trzeba ją było zmienić. Wielu artystów, twórców miało do tej ustawy zastrzeżenia. A poza tym my nie byliśmy za, tylko się wstrzymaliśmy.

Część się wstrzymała, a część, z Kukizem włącznie, była za.

Daliśmy PiS czas na uporządkowanie mediów publicznych i pół roku na przygotowanie dużej ustawy o mediach.

Jak na sejmowej mównicy pojawia się Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej, to wiadomo, że będzie się działo. A pan? Spokój, nuda...

Ja tu nie jestem od afer i przedstawień na mównicy. Ludzie mają różne wyobrażenia na mój temat, trudno je prostować. W każdym razie nie zmieniłem się. W marcu ruszam w trasę koncertową po Polsce promującą nowe numery, nową płytę. Długo nad nią pracuję, tym bardziej że ostatnio trudno było cokolwiek zaplanować, bo cały czas siedzieliśmy w Sejmie.

Jak młodziaki będą patrzeć na antysystemowego hiphopowca, który się sprzedał?

Nikomu się nie sprzedałem, jestem dalej antysystemowcem.

Aha. I dlatego rozmawiamy w hotelu sejmowym?

A gdzie mamy się spotykać, na śmietnikach? Jestem antysystemowcem i spotyka mnie pan na placu boju. To najlepsze miejsce.

Jeszcze pan wierzy, że to plac boju?

A dlaczego miałbym przestać w to wierzyć? Moje poglądy nie zmieniają się w zależności od tego, gdzie jestem.

Nie żebym krytykował, ale statecznie pan wygląda.

Pomykam tu po Sejmie w butach Nike Air Maks, więc nie wygląda to chyba bardzo statecznie?

Załatwi pan posłom zniżkę w salonie tatuażu?

(śmiech) ...Swojego salonu już nie mam, a w innych o zniżki nie pytałem.

A serio: Kukiz w garniturze, pan w garniturze...

Nie w garniturze, w marynarce. A czarne koszule to nawet na koncertach miałem.

Aha. I zawsze był pan taki grzeczny, tak?

Nie, cały czas słyszałem od mediów: „Łobuzów nie promujemy".

Pan był łobuzem?

Wychowało mnie podwórko. Ojciec pił, bił, a w końcu się powiesił.

To skąd pan czerpie wzór ojca?

Wzór ojca? Nie mam go. W takich rodzinach nie stawia się ojca za wzór. Swoje dzieci wychowuję intuicyjnie, trochę instynktownie, to wypływa z natury, z tego, jakie wartości mnie zbudowały, jakim człowiekiem jestem. Ja sam uciekałem z domu, swoje też piłem, ale szybko się z tego otrząsnąłem.

Podobno jeszcze w podstawówce.

W siódmej klasie ograniczyłem picie i rzuciłem fajki, a piłem i jarałem od początku podstawówki.

Trudno w to uwierzyć.

Ale to prawda.

Dramatyczne dzieciństwo wpłynęło na pana w nieoczekiwany sposób.

Czy ja wiem, czy nieoczekiwany? Bardzo doceniam swoje życie rodzinne. Mogę o tym gadać godzinami.

Zmienia się pan na twarzy, gdy mówi o dzieciach, mięknie...

Ja wiem? Może dlatego, że to dla mnie niesłychanie istotne.

Ale nie zawsze tak było.

To prawda, moje pierwsze małżeństwo się rozpadło, bo nie dbałem o nie. Byłem cały czas w trasie, jeździłem z koncertami i nie miałem czasu dla żony. Nawet jak byłem w domu, to siedziałem w studio. Poświęciłem się mojej największej pasji, czyli muzyce.

A syn?

To nie jest mój biologiczny syn, ale na szczęście miałem i mam z nim dobry kontakt. To udało mi się uratować z naszego małżeństwa.

Co zmienił pan po tym doświadczeniu?

Hm, wszystko. Rodzina jest absolutnie najważniejsza. Teraz, kiedy jestem posłem, mieszkamy wszyscy razem w Warszawie. Moja córka kończy podstawówkę, syn zaczął przedszkole, mieszkamy w niedużym mieszkaniu, żeby się po nim nie szukać. Nie potrafię sobie wyobrazić, że miałbym iść do Sejmu, a rodzinę widywać w weekendy. Ja nie wiem, ale bez swojej kobiety, bez swoich dzieciaków bym zwariował.

—rozmawiał Robert Mazurek

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Czytaj także:

Liroy chce legalizacji marihuany leczniczej

Kukiz: Pomagamy PiS w sprzątaniu

"Plus Minus": Panie pośle...

Piotr Liroy-Marzec, raper, przedsiębiorca, poseł ruchu Kukiz'15: Poseł, poseł... Nie postrzegam się w ten sposób.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Walka o szafranowy elektorat
Plus Minus
„Czerwone niebo”: Gdy zbliża się pożar
Plus Minus
Dzieci komunistycznego reżimu
Plus Minus
„Śmiertelnie ciche miasto. Historie z Wuhan”: Miasto jak z filmu science fiction
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Irena Lasota: Rządzący nad Wisłą są niekonsekwentnymi optymistami