Czasami życie staje się koszmarem. Na człowieka sypią się kolejne nieszczęścia i nic już go nie cieszy. Świat wydaje się mroczny i ponury, depresyjnie okrutny. A potem... potem okazuje się, że rzeczywistość jest bardziej paskudna, niż się wydawało. Jedyne, co można zrobić, to zakasać rękawy i spróbować przeciwstawić się złu. Tak jak to zrobił bohater „The Evil Within 2", detektyw Sebastian Castellano.

Mężczyzna długo wierzył, że jego ukochana córka zginęła w pożarze. Był tym załamany, popadł w depresję i alkoholizm. Nieoczekiwanie dowiedział się, że w rzeczywistości dziewczynkę porwała wroga korporacja Mobius, która wykorzystała ją do stworzenia wirtualnego miasta Union. By uratować małą, detektyw musi sprzymierzyć się z wrogiem i wyruszyć do osady rodem z wypaczonego amerykańskiego snu, pełnej psychopatów i potworów przypominających zombi.

To nie przypadek. Założycielem Tango Gameworks – studia, które przygotowało „The Evil Within 2" – jest Shinji Mikami, jeden z czołowych japońskich twórców gier, współautor kultowego cyklu „Resident Evil". Człowiek ten doskonale wie, jak budować atmosferę zagrożenia i straszyć graczy. Zmusza ich do powolnej eksploracji terenu i od czasu do czasu zaprasza do udziału w krwawej jatce. Daje jednocześnie sporo swobody. W grze można zaglądać do niektórych napotkanych budynków, przyciągać uwagę wrogów samochodowym klaksonem, a także rozbudowywać posiadany sprzęt.

„The Evil Within 2" to gratka dla miłośników survival horrorów. Program oferuje dobrą grafikę i starannie dobraną oprawę dźwiękową. Fabuła co prawda jest naciągana, ale zabawa ma klimat i dostarcza sporo frajdy. Niekiedy naprawdę można poczuć, że serce kołacze w piersi podejrzanie szybko. Tachykardia? Nie, to po prostu udana produkcja.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95