Jak Kaczyński idzie śladem Salviniego

Z odwołań do tradycyjnych wartości, podpierania się autorytetem Kościoła i stawania w jego obronie prezes PiS uczynił polityczną strategię.

Aktualizacja: 14.09.2019 17:23 Publikacja: 14.09.2019 00:01

Jak Kaczyński idzie śladem Salviniego

Foto: AFP

Matteo Salvini, dziś już były wicepremier włoskiego rządu, ale wciąż lider populistycznej Ligii Północnej, tuż przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego wystąpił na wiecu w Mediolanie. Wymachiwał tam różańcem, całował krzyżyk i zawierzył „zwycięstwo Niepokalanemu Sercu Maryi i świętym patronom Europy".

„Partyjna polityka dzieli, a Bóg powinien łączyć. Wzywanie Boga dla siebie samego jest zawsze bardzo niebezpieczne" – komentował ten występ kard. Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu.

Także we włoskim Episkopacie znalazło się kilku hierarchów, którzy ówczesnego wicepremiera za wykorzystywanie symboli religijnych w kampanii skrytykowali. Dezaprobaty nie szczędziła Salviniemu katolicka prasa – w niektórych tytułach nazywano go nawet Herodem i przypominano, że gdy na wiecu machał różańcem, od włoskich wybrzeży odepchnięty został następny statek z ludźmi szukającymi w Europie schronienia.

A jednak Włosi kupili narrację Ligii, która obiecywała, że będzie broniła tradycyjnych wartości, będzie ratowała chrześcijańską Europę, a przede wszystkim nie pozwoli, by zalała ją muzułmańska fala. Partia Salviniego wybory do PE wygrała we Włoszech w cuglach.

Nie był to pierwszy raz, gdy Salvini odwołał się w kampanii do religii. W 2018 roku przysięgał na Ewangelię. I wtedy wyborcy również połknęli przynętę.

Znamy to doskonale z rodzimego podwórka. Jarosław Kaczyński słowa „kościół" i „chrześcijaństwo" odmienił w ostatnim czasie przez wszystkie możliwe przypadki. W minioną sobotę kolejny raz w Lublinie ustawił się w roli jedynego obrońcy Kościoła i tradycyjnych wartości.

To strategia identyczna z tą stosowaną przez Salviniego. Doskonale opisał ją kilka lat temu były strateg PiS Michał Kamiński. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą" tłumaczył: „Dla Kaczyńskiego tzw. wartości chrześcijańskie czy w ogóle stosunek do Kościoła jest wyłącznie funkcją jego myślenia politycznego. Przecież on mógł doprowadzić do większej ochrony życia poczętego w konstytucji, ale nie chciał. Gdy podczas tamtej debaty [w 2007 roku – red.] Marek Jurek rozdawał w Sejmie list biskupów w obronie życia poczętego, Marek Suski, jeden z najbliższych współpracowników prezesa, dopadł ten list i podarł na sali sejmowej". I dalej mówił: „Prezes ma taką skazę: u niego ocena wszystkich zjawisk zależy od tego, jak ocenia ich przydatność dla siebie. Gdy Kościół wspierał jego przeciwników – Lecha Wałęsę czy ZChN – Kaczyński był wobec zaangażowania Kościoła w politykę niezwykle krytyczny. Potem przestawił wajchę".

Zacytujmy zatem samego Jarosława Kaczyńskiego. Najpierw „Gazeta Polska", rok 1998: „Nie mam wątpliwości co do tego, że po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja jest dziś głęboko antyzachodnie, niechętnie nastawione do hierarchii kościelnej, prorosyjskie, wcale nie nieżyczliwe PRL-owi. Ma nadajniki na Uralu. (...) Są dwa modele działalności rosyjskiej w Polsce. Pierwszy, pepeerowski, całkowitego podporządkowania Moskwie: uzasadniany ideą postępu. (...) Drugi wzorzec nazywam targowickim. Charakteryzuje go odwoływanie się do wartości tradycyjnych, katolickich, narodowych. Prorosyjskość ubrana jest tam w maskę patriotyzmu".

A teraz grudzień 2015 r. i 24. urodziny Radia Maryja w Toruniu: „Bez ciebie ojcze dyrektorze nie byłoby tego zwycięstwa. (...) Nie byłoby tego zwycięstwa bez Rodziny Radia Maryja. (...) Fundamentem polskości jest Kościół i jego nauka, i że nie może być Polski bez Kościoła. (...) Radio Maryja i Rodzina Radia Maryja są potrzebne także dziś, kiedy przed nami długa droga pod górę – trudna droga. Musimy ją przejść razem. I przejdziemy ją wbrew wszystkiemu. Przejdziemy ją, wiedząc, że służymy Polsce. Przejdziemy ją, wiedząc, co jest istotą polskości, wiedząc – powtarzam to jeszcze raz – że nie ma Polski bez Kościoła, wiedząc, że każdy, choćby nie miał łaski wiary, musi to przyjąć. Każda ręka podniesiona na Kościół to ręka podniesiona na Polskę".

I katolicki naród tę śpiewkę sprytnie dopasowaną do okoliczności kupuje, a biskupi specjalnie nie protestują. A szkoda.

Matteo Salvini, dziś już były wicepremier włoskiego rządu, ale wciąż lider populistycznej Ligii Północnej, tuż przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego wystąpił na wiecu w Mediolanie. Wymachiwał tam różańcem, całował krzyżyk i zawierzył „zwycięstwo Niepokalanemu Sercu Maryi i świętym patronom Europy".

„Partyjna polityka dzieli, a Bóg powinien łączyć. Wzywanie Boga dla siebie samego jest zawsze bardzo niebezpieczne" – komentował ten występ kard. Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów