W sobotę na placu Sejmu Śląskiego w centrum Katowic, przy pomniku Wojciecha Korfantego, zgromadziło się - według policji - ok. 70 przedstawicieli środowisk narodowych. Zgromadzenie zgłoszono pod nazwą "Stop współczesnej Targowicy". Organizatorzy powiesili na atrapach szubienic zdjęcia sześciu europosłów PO, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce. Policja nie interweniowała.
- Jak widzę na tzw. kontrmiesięcznicach tych ludzi, którzy tam przez ten czas, co ta grupka ludzi wokół Jarosława Kaczyńskiego idzie i się modli - idą i milczą z białymi różami. A dopiero hałasują, jak pan Kaczyński wygłasza ze swojego stołeczka czy podium jakieś koszmarne, nienawistne przemówienia i wtedy policja rzuca się bardzo intensywnie. A w momencie, jak sześciu chuliganów rozwiesza na szubienicach wizerunki posłów, to policja stoi dookoła i filmuje, to naprawdę coś jest nie w porządku - skomentowała w Polsat News Róża Thun.
Jak wyjaśniał w niedzielę przedstawiciel zespołu prasowego śląskiej policji, w czasie zgromadzenia narodowców nie doszło do "gwałtownego naruszenia porządku, które wymagałoby natychmiastowej interwencji policjantów obecnych na miejscu". Mundurowi rozpoczęli jednak analizę przebiegu manifestacji "w związku z propagowanymi przez uczestników treściami oraz formą ich prezentacji".
- Jeżeli się dzisiaj happeningiem nazywa nawoływanie do śmierci, do zabijania, do wieszania na szubienicy, a karze się ludzi, którzy chodzą z białymi różami, żeby zaprotestować, żeby pokazać swoją niezgodę, to musi pan przyznać, że gdzieś się zachwiała jakaś równowaga - mówiła Thun w rozmowie z Piotrem Witwickim z Polsat News.
Europosłanka nie zgodziła się z porównaniem zgromadzenia narodowców do protestów przeciwko przyjazdowi na Wawel Jarosława Kaczyńskiego. - Gdyby pan Kaczyński przyjeżdżał na Wawel tak, jak się normalnie na Wawel przyjeżdża i wszyscy na Wawel jeździmy, i chodzimy do grobów, i idziemy sobie na piechotę, to nikt by w ogóle mu w tym nie przeszkadzał. A jak on wjeżdża samochodami, z kawalkadą, w godzinach, kiedy Wawel już jest zamknięty itd., to dla krakowian to jest oburzające i myślę, że dla Polaków też. I w ogóle się nie dziwię, że oni tam protestują - powiedziała Thun.