Główny negocjator rządu z górnikami pan minister Artur Soboń z przejęciem poinformował, że uzgodniono z górniczymi związkami zawodowymi program zamykania kopalń węglowych do roku 2049, co w domyśle miało współgrać z programem UE osiągnięcia tzw. neutralności klimatycznej do roku 2050. Postulaty wielu specjalistów, w tym organizacji ekologicznych, wskazywały, że odejście od węgla oraz innych kopalnianych surowców energetycznych powinno być dużo szybsze, do 2030-2035. O takiej potrzebie, jak i braku polityki energetycznej tego i poprzednich rządów wspominałem w swoich tekstach wielokrotnie, bez większego odzewu zresztą.
Jednym z negatywnych efektów oparcia energetyki na węglu jest wzrost śmiertelności z powodu zanieczyszczeń powietrza rakotwórczymi substancjami głównie w postaci smogu generowanego tak przez węglowe elektrownie, jak i setki tysięcy tzw. kopciuchów – pieców w domach i blokach, opalanych węglem, często najgorszej jakości, oraz innymi nie mniej szkodliwymi odpadami.
Organizacje walczące ze smogiem, ale i agendy rządowe ostatnio zyskały potężnego sprzymierzeńca w swoich wysiłkach w postaci badań przeprowadzonych przez belgijski Uniwersytet Hasselt i prof. Tima Nawrota o zawartości tzw. czarnego węgla w moczu osób oddychających powietrzem z dużą zawartością pyłów zawieszonych PM10 i PM2.5, które tworzą smog. Badania w Polsce prowadzono w Rybniku – jednym z naszych centrów wydobycia i spalania węgla. Wyniki są przerażające: dzieci narażone są tam 425 proc. razy bardziej na działanie rakotwórczych substancji niż ich rówieśnicy w innych krajach UE! Badania prof. Nawrota, przeprowadzone w ramach projektów badawczych R-9176 i R-10234, zostały przedstawione na konferencji współorganizowanej przez Rybnicką Radę Kobiet (Rybnik.com.pl, dostęp z 11.10.2020).
Porażające dane z Rybnika – gdzie, oprócz 14 tys. indywidualnych kotłowni opalanych przede wszystkim węglem, pracuje elektrownia o mocy 1700 MW, spalająca rocznie 4 mln ton węgla – prawdopodobnie dotyczą także większości miejscowości na Górnym Śląsku. W Polsce przedwcześnie z powodu smogu rocznie umiera 40-45 tys. osób, co oznacza, że odejście od węgla dopiero do 2049 r. spowoduje przedwczesną śmierć ok. 900 tys. osób. Ciekaw jestem czy minister Soboń i panowie z górniczych związków znali te liczby, a jeśli nie, to jak na nie zareagują?
Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie można zamknąć kopalń z dnia na dzień. Niezbędne jest wypracowanie z jednej strony kompleksowego programu ich zamykania połączonego z programem osłonowym, przygotowaniem alternatywnych miejsc zatrudnienia, a z drugiej – kompleksowego programu przestawienia elektrowni węglowych na inne paliwa, rozbudowy OZE i źródeł energii elektrycznej.