Reklama

Morał ze sprawy sędziego Kavanaugh - komentuje Tomasz Pietryga

Przeczytałem właśnie, że w Stanach Zjednoczonych powstało spore zamieszanie w związku z wyborami do tamtejszego Sądu Najwyższego.

Aktualizacja: 28.09.2018 17:28 Publikacja: 28.09.2018 16:22

Morał ze sprawy sędziego Kavanaugh - komentuje Tomasz Pietryga

Foto: AdobeStock

51-letnia Christine Blasey oskarżyła Bretta Kavanaugh, nominowanego przez Donalda Trumpa na sędziego Sądu Najwyższego, o molestowanie seksualne. Chodzi o wydarzenie z 1982 r., kiedy oboje byli uczniami szkoły średniej, a sędzia miał zaledwie 17 lat. Mimo że Kavanaugh odrzuca oskarżenie, sprawa jest poważna. Blasey zgodziła się zeznawać w Senacie. Eksperci twierdzą, że nawet jeśli jej zeznania nie doprowadzą do formalnego oskarżenia sędziego, może to wystarczyć do pozbawienia go funkcji.

Czytaj także: USA: Druga kobieta oskarża kandydata na sędziego Sądu Najwyższego, ale głosowanie już w piątek

Oczywiście trudno mi ocenić, ile w tej historii jest prawdy (to, mam nadzieję, zostanie ustalone), a ile politycznej rozgrywki służącej zdyskwalifikowaniu sędziego. Cała sytuacja pokazuje jednak, jak transparentny jest system naboru sędziów do amerykańskiego Sądu Najwyższego oraz jak skrupulatnie badane są życiorysy kandydatów, nawet z czasów, kiedy nie byli pełnoletni. I jak z otwartą przyłbicą do takich historii podchodzą tamtejsze władze.

Polski system sprawiedliwości w tym zakresie dzieli od amerykańskiego przepaść. Wybory do SN nigdy nie były transparentne. Obywatele przez całe lata nie mieli szans dowiedzieć się nawet tego, kto został sędzią Sądu Najwyższego. Chyba że sięgnęli do Monitora Polskiego, gdzie publikowane były nazwiska. Tyle że przeciętny Kowalski nigdy o Monitorze nie słyszał. W efekcie o przeszłości sędziego, który orzekał w stanie wojennym, nie tylko opinia publiczna, ale i jego koledzy z sądu dowiadywali się przypadkiem po kilku dekadach.

Obecne zamieszanie wokół SN nie wykazało w tym zakresie poprawy. Wpadka Krajowej Rady Sądownictwa, która rekomendowała na sędziego SN prawnika z wyrokiem dyscyplinarnym, pokazuje, jak iluzoryczny jest system badania i weryfikacji kandydatów, nie mówiąc już o jego transparentności.

Reklama
Reklama

Nigdy nie jest za późno, by zacząć się przyglądać dobrym wzorcom obowiązującym za oceanem, zwłaszcza że czas temu wybitnie sprzyja.

Zapraszam do lektury najnowszego nu- meru dodatku „Sądy i prokuratura".

51-letnia Christine Blasey oskarżyła Bretta Kavanaugh, nominowanego przez Donalda Trumpa na sędziego Sądu Najwyższego, o molestowanie seksualne. Chodzi o wydarzenie z 1982 r., kiedy oboje byli uczniami szkoły średniej, a sędzia miał zaledwie 17 lat. Mimo że Kavanaugh odrzuca oskarżenie, sprawa jest poważna. Blasey zgodziła się zeznawać w Senacie. Eksperci twierdzą, że nawet jeśli jej zeznania nie doprowadzą do formalnego oskarżenia sędziego, może to wystarczyć do pozbawienia go funkcji.

Reklama
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Tego Waldemar Żurek nie rozumie. I chyba nigdy nie zrozumie
Opinie Prawne
Adam Wacławczyk: Zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Niegodziwość rządu, czyli kto straci „ulgę” mieszkaniową
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Czy dla rządu wszyscy przedsiębiorcy to złodzieje?
Opinie Prawne
Michał Urbańczyk: Moja śmierć jest lepsza niż twoja. Zabójstwo Charliego Kirka a wolność słowa
Reklama
Reklama