A chodzi o znaczne koszty, gdyż sprostowanie ma się ukazać w dwóch stacjach: TVP Info i TVN.
I tak emisja przed „Faktami TVN", zgodnie z październikowym cennikiem 30-sekundowej reklamy, to koszt od 53,7 do 67,7 tys. zł (bez VAT) w zależności od dnia. A spot do 10 sekund to koszt około 30,8 tys. zł (bez VAT); nadto stacja pobiera dodatkowe opłaty. Z kolei TVP w październiku za emisję reklamy do 10 s. przed głównym wydaniem „Wiadomości" pobiera ok. 13,5 tys. zł (bez VAT). Ponieważ zobowiązany do sprostowania ma krótki czas na jego publikację, a stacja nie może odmówić emisji, na negocjowanie ceny raczej czasu nie ma. Zresztą media z pewnością by odnotowały fakt, że Mateusz Morawiecki dostał upust od którejś ze stacji lub gdyby płacił nie z własnej kieszeni.
Czytaj także: Sąd Apelacyjny: Morawiecki musi sprostować wypowiedź o rządzie PO-PSL
Szef rządu czy komitet?
Można przyjąć, że za publikację nakazanego przez sąd oświadczenia premier powinien zapłacić sam, choć otoczenie szefa rządu jeszcze się w tym względzie nie wypowiedziało. Kodeks wyborczy (art. 11 § 4) mówi, że publikacja sprostowania, odpowiedzi lub przeprosin zasądzonych w ramach postępowania kampanijnego, następuje najpóźniej w ciągu 48 godzin „na koszt zobowiązanego" – czyli w tym wypadku Morawieckiego. Jeśli obowiązku nie wykona, oświadczenie publikuje się na jego koszt, gdy wystąpi o to zainteresowany czy inicjator postępowania (tu: Komitet Wyborczy Koalicji Obywatelskiej).
Sprawę komplikuje samo sądowe orzeczenie, gdyż jako uczestnik postępowania wskazany jest w nim Mateusz Morawiecki – prezes Rady Ministrów. Gdyby był to Mateusz Morawiecki, sprawa byłaby jaśniejsza, ale i bez tego specjaliści od podobnych naruszeń, np. dobrego imienia, wskazują, że chodzi tu o słowa, a je wymawia człowiek – Morawiecki, a nie urzędnik. To jednak wątpliwy argument, urzędnicy czy sędziowie np. w wyroku też się wypowiadają, czasem naruszając prawo.