Waldemar Gontarski: Szaleństwo, ale czyje. Polemika z „Financial Times"

„To niepotrzebne szaleństwo mówi wiele o politycznej celowości PiS i jego pogardzie dla norm demokratycznych” – tak John Dalhuisen na stronie „Financial Times” (ft.com) opisuje ostatnio wprowadzone zmiany w polskim Kodeksie wyborczym, pozwalające na to, aby wyznaczone jeszcze przed wybuchem epidemii na 10 maja wybory prezydenckie mogły być „przeprowadzone drogą pocztową”.

Publikacja: 15.04.2020 12:57

Waldemar Gontarski: Szaleństwo, ale czyje. Polemika z „Financial Times"

Foto: Adobe Stock

O intencjach autora krytykującego „political expediency"/„polityczną celowość" partii rządzącej i wytykającego tej partii rzekomą „pogardę dla norm demokratycznych", świadczy najlepiej to, że kierując pod adresem demokratycznie wybranych władz polskich tyle słów z tak daleko idącym ujemnym zabawieniem emocjonalnym, zatruwa tylko atmosferę społeczną, gdyż w gruncie rzeczy przyznaje tym władzom rację, gdy następnie pisze, że w przypadku przełożenia wyborów potrzebna może być forma głosowania korespondencyjnego lub elektronicznego. Autor w gruncie rzeczy nie wyklucza, że epidemia może tak długo trwać, iż w Polsce w bliżej określonej przyszłości nie będą mogły odbyć się wybory tradycyjne.

Co istotne, tekst „Financial Times" w ogóle nie odnosi się to zapowiedzi polskiego rządu, że o tym, czy wybory Prezydenta odbędą się w maju, zadecyduje ostatecznie opinia medyczna Ministra Zdrowia.

Zdaniem autora istnieje odpowiedni i całkowicie legalny sposób odroczenia wyborów. W związku z tym, iż Polska Konstytucja zakazuje wyborów w stanie wyjątkowym i przez trzy miesiące po nim, należy ogłosić stan klęski żywiołowej i wstępnie ogłosić tymczasową datę wyborów za 6 do 12 miesięcy.

Z punku widzenia wyborów prezydenckich ogłaszanie stanu klęski żywiołowej tylko w tym celu, aby odroczyć termin głosowania bez uwzględnienia aktualnej sytuacji medycznej oznaczałoby to, co niedawno przeżywał brytyjski parlament w związku z Brexitem, czyli kryzys konstytucyjny. Przychodzi początek sierpnia, mija konstytucyjnie określona kadencja Prezydenta RP, Polska ma głowę państwa bez odpowiedniego mandatu wyborczego, a na dodatek w związku z rozbieżnościami w koalicji rządowej nie można wykluczyć przedterminowych wyborów parlamentarnych, zaś epidemia nie wiadomo jak długo będzie trwać, co zresztą, jak już wspomniano, przewiduje sam autor akceptując w ostateczności alternatywne procedury głosowania w Polsce.

Zgodnie z polskim prawem, wprowadzenie stanu klęski żywiołowej nakładałoby na Polskę zobowiązanie do wypłaty odszkodowań nie tylko z tytuły zarekwirowania majątku prywatnego, ale także z tytułu wprowadzeni zakazu lub nakazu prowadzenia określonego rodzaju działalności gospodarczej. Słychać w Polsce przeciwników głosowania korespondencyjnego, którzy proponują, aby uchylić ustawę przewidującą takie odszkodowania – ale niech przekonają zagranicznych inwestorów mających w Polsce fabryki, np. w branży motoryzacyjnej, do swoich argumentów.

Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Věra Jourová już wytyka Polsce, że niby zmian w prawie wyborczym nie można dokonywać na rok przed wyborami. Ale godnie z polską „tożsamością narodową" („national identities"), w znaczeniu art. 4 ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej, odzwierciedloną w utrwalonym orzecznictwie polskiego Trybunału Konstytucyjnego, owszem prawa wyborczego nie można zmieniać na sześć miesięcy przed datą elekcji, ale jest do zasada, od której istnieje wyjątek w postaci „nadzwyczajnych okoliczności o charakterze obiektywnym" – tak np. wyrok TK z dnia 3 listopada 2006 r. K 31/06 – tak samo zdanie odrębne do tego wyroku zgłoszone przez profesora Marka Safjana, obecnego sędziego TSUE (autor niniejszych słów jako ekspert parlamentarny napisał wniosek grupy posłów inicjujący ten wyrok i w tym wniosku też założył istnienie takiego wyjątku).

Polska powinna przygotować się do wyborów w pełni pocztowych, tak jak zrobiła to Bawaria z wyborami lokalnymi przeprowadzonymi w ostatnią niedzielę marca br., tzn. karty do głosowania należałoby wysłać do wyborców już teraz, nim ostatecznie zostanie uchwalone prawo przewidujące wybory wyłącznie pocztowe. Bawarski parlament stosowne zmiany w prawie wyborczym, pozwalające na przeprowadzenie po raz pierwszy głosowania wyłącznie listownego, przyjął na kilka dni przed głosowaniem i wiceprzewodnicząca KE jakoś nie mówiła, że można to było uczynić przynajmniej rok przed wyborami.

Nawiasem mówiąc, w Polsce do tego stopnia zniechęca się ludzi do wyborów w pełni korespondencyjnych, że wyśmiewa się je pod hasłem: „Będzie to usługa pocztowa". Jednak wystarczy wejść do niemieckiej Wikipedii, wprowadzić hasło „Briefwahl" (glosowanie listowne, pocztowe), aby dowiedzieć się, że w państwach demokratycznych właśnie na usłudze pocztowej polega jedna z alternatywnych metod głosowania – z punktu widzenia wyborcy tradycyjna urna wyborcza zostaje zastąpiona skrzynka pocztową.

Aby nie dopuścić do kryzysu konstytucyjnego w Polsce konieczne jest jak najszybsze przyjęcie prawa wyborczego pozwalającego przeprowadzić wybory oparte wyłącznie na usłudze pocztowej, ale ostatecznie – tak jak zapowiada polski rząd – medycy powinni zdecydować, czy w danym dniu wybory można przeprowadzić. Przeciwnicy takiego rozwiązania niech zrezygnują ze słów emocjonalnie zabarwionych i niech racjonalnie zastanowią się, co będzie się działo, jeśli Polska nie będzie miała takiego prawa wyborczego, a epidemia długo nie ustąpi. Natomiast Komisji Europejskiej, jeśli rzeczywiście zależy na takich wartościach jak rządy prawa i demokracja, niech zachęca państwa członkowskie do przyjmowania alternatywnych metod głosowania.

Autor jest prof. nadzw. dr hab. nauk prawnych, adwokatem

O intencjach autora krytykującego „political expediency"/„polityczną celowość" partii rządzącej i wytykającego tej partii rzekomą „pogardę dla norm demokratycznych", świadczy najlepiej to, że kierując pod adresem demokratycznie wybranych władz polskich tyle słów z tak daleko idącym ujemnym zabawieniem emocjonalnym, zatruwa tylko atmosferę społeczną, gdyż w gruncie rzeczy przyznaje tym władzom rację, gdy następnie pisze, że w przypadku przełożenia wyborów potrzebna może być forma głosowania korespondencyjnego lub elektronicznego. Autor w gruncie rzeczy nie wyklucza, że epidemia może tak długo trwać, iż w Polsce w bliżej określonej przyszłości nie będą mogły odbyć się wybory tradycyjne.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?