Na co zwracamy uwagę przy zakupie domu? Krajobraz na sprzedaż?

Budujemy dom, kupujemy mieszkanie, ale za co jesteśmy gotowi płacić? Czy za dom, czy za jego otoczenie? To jest wyraz naszego przekonania do wartości miasta, ale też do kultury tego miejsca.

Aktualizacja: 06.02.2017 05:50 Publikacja: 06.02.2017 05:00

Olgierd Roman Dziekoński

Olgierd Roman Dziekoński

Foto: Bloomberg

Są badania, które mówią, że najważniejszym kryterium wyboru mieszkania jest niski koszt utrzymania, bezpieczna okolica, funkcjonalność budynku, nasłonecznienie, wygoda, przestrzenność. Ale liczy się też duża ilość zieleni i wolnej, dobrze zagospodarowanej przestrzeni wokół miejsca, w którym chcemy mieszkać.

Coraz mniejszą wagę ma dla nas czystość chodników, ulic, wygląd zewnętrzny budynku, czy też obecność w okolicy obiektów użyteczności publicznej, takich jak urzędy, sklepy, szpital czy kino. Relatywnie mniejsze znaczenie mają wartości kultury miejskiej. Wkomponowanie budynku w otaczającą zabudowę, harmonijny styl zabudowy, a już szczególnie odmienność, oryginalność budynku w stosunku do innych obiektów architektonicznych. Na to ostatnie już bardzo mało zwracamy uwagę.

Niestety, w Polsce – w odróżnieniu od innych społeczeństw – mniejsze znaczenie mają kwestie lokalnych więzi i możliwość decydowania o różnych przedsięwzięciach organizowanych w przestrzeni publicznej wokół nas. Ale następują zmiany w naszych poglądach. W ciągu ostatnich czterech lat wzrosło znaczenie harmonijnego stylu zabudowy w okolicy. Co ciekawe, słabnie znaczenie niskiego kosztu utrzymania oraz dobrej komunikacji publicznej, być może dlatego, że one już są.

Dla ponad 70 proc. badanych współczesne budownictwo powinno być przede wszystkim tanie w eksploatacji, tylko 4 proc. spośród nas ceni oryginalność nowo powstających budynków. Ale z drugiej strony jesteśmy zainteresowani tym, co jest wokół nas, bo przecież 90 proc. Polaków interesuje się tym, jak wygląda przestrzeń publiczna, w której żyją. Znowu to o 10 punktów procentowych więcej niż przed czterema laty. Zatem to krajobraz, który chcemy kupić.

Ale też jesteśmy w stanie swoistego rozdwojenia. Gdy pytamy: czy chciałbyś mieszkać w uporządkowanej okolicy, z harmonijnie skomponowanymi budynkami, to większość z nas jest za tym, aby tak się stało. Ale gdy pytamy, czy dopuściłbyś, aby w takiej okolicy powstały nowe, całkowicie niepasujące do otoczenia obiekty, to aż 41 proc. mieszkańców uważa, że skoro człowiek, który je buduje, jest właścicielem gruntu, na którym inwestuje, to ma do tego prawo. Czyli wspólnota harmonii miasta jest w stanie walki z indywidualną własnością.

Ale to też jest okres przejściowy. Bo gdy pytamy: co sądzisz o pojawieniu się w krajobrazie takich form zabudowy, jak wiatraki, silosy, maszty, autostrady, kominy – to aż 27 proc. badanych mówi, że przeszkadzałoby im to, że chętnie bym się z tego miejsca wyprowadzili. Natomiast 43 proc. odpowiada, że przeszkadzałyby im takie obiekty, ale nie skłoniłyby ich do przeprowadzki. Ciekawe, że tylko 5 proc. mówi: ucieszyłaby mnie ta zmiana, ponieważ byłby to znak rozwoju i nowoczesności.

Zatem jednak cenimy sobie krajobraz, a nawet uważamy – 75 proc. spośród nas – że takie obiekty powinny być zakazane na terenach cennych krajobrazowo. Więc kupujemy krajobraz. Ale czy wiemy, co kupujemy w przyszłości? Może dlatego uważamy w większości, że to gmina odpowiada za jakość przestrzeni publicznej, a nie minister, inwestor czy nawet architekt. A więc nasza władza lokalna. Nasz samorząd, czyli my sami.

Pytanie, czy mamy o tym wiedzę. Czy potrafimy reagować, gdy powstają nowe plany obiektów, które mogą zagrażać naszej własności, jej wartości. Czy mamy przepisy prawne, które pozwolą nam skutecznie działać, ale w formule dialogu. Czy jesteśmy gotowi do rozmowy, w której chcemy zrozumieć intencje drugiej strony, ale też jesteśmy gotowi zmienić swoje podejście: my – mieszkańcy, może trochę inwestor czy jego projektant? A więc samorząd, czyli my sami.

Wracamy do upodmiotowionej samorządności, czyli takiej, gdzie władza ma zdolność regulacji prawnych oraz decyzji, ale i my mamy na nią wpływ – przez dialog, konsultację, referendum lokalne.

Są badania, które mówią, że najważniejszym kryterium wyboru mieszkania jest niski koszt utrzymania, bezpieczna okolica, funkcjonalność budynku, nasłonecznienie, wygoda, przestrzenność. Ale liczy się też duża ilość zieleni i wolnej, dobrze zagospodarowanej przestrzeni wokół miejsca, w którym chcemy mieszkać.

Coraz mniejszą wagę ma dla nas czystość chodników, ulic, wygląd zewnętrzny budynku, czy też obecność w okolicy obiektów użyteczności publicznej, takich jak urzędy, sklepy, szpital czy kino. Relatywnie mniejsze znaczenie mają wartości kultury miejskiej. Wkomponowanie budynku w otaczającą zabudowę, harmonijny styl zabudowy, a już szczególnie odmienność, oryginalność budynku w stosunku do innych obiektów architektonicznych. Na to ostatnie już bardzo mało zwracamy uwagę.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu