„Przed wiekami, bez wiatru nie było żeglugi. Kiedyś niezbędny, dziś od strony technicznej jest dla żeglugi prawie bez znaczenia" – takie zdanie widnieje we wstępie do książki „Żaglowce" wydanej w 2014 r. (Norbert Haładaj, Ryszard Jędrusik, Małgorzata Czarnomska). Po ponad czterech latach zdanie to przestaje być prawdziwe.
Renesans
Najnowsze wieści są zaskakujące. Koncern Airbus poinformował, że w 2021 r. wyposaży w ogromny żagiel statek „Ile-de-Bordeaux" przeznaczony do przewożenia dużych elementów samolotów montowanych w Alabamie w USA. Żagiel o powierzchni 1000 mkw. nazwano Airseas Airbus Seawing. W odpowiednich warunkach będzie automatycznie za pomocą wind rozpinany na składanym maszcie.
Także koncern Renault w 2020 r. wyposaży w żagle dwa statki do przewozu samochodów. Będą one kursowały z francuskiego Saint-Nazaire do Charlestone w Baltimore. Każda z jednostek, długości 136 m, przystosowana jest do przewozu ok. 500 aut lub 280 kontenerów. Żaglowce będą pływały z prędkością 11 węzłów zamiast 15 – tak jak w przypadku statków motorowych.
Stocznia Chantiers de l'Atlantique w Marsylii testuje żagloskrzydło konstruowane z myślą o statkach długości od 85 do 190 m. Michael Emmett, eksmarynarz, autor książki „Working Traditional Sail", napisał: „Jeśli zabraknie ropy, nie pozbawi to nas tylko kilku drobiazgów, bananów i kawy, lecz wszystkiego – nastąpi fundamentalne ograniczenie konsumpcji. (...) Dlatego powinniśmy zrezygnować z ropy, zanim ona zrezygnuje z nas".
Statki odpowiadają za 4 proc. światowej emisji dwutlenku węgla. Dziś to 800 mln ton – za piąć lat ilość ta wzrośnie do ponad miliarda ton.