Od 1 stycznia wchodzi w życie prawo wodne. Wprowadza ono, o czym pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" 21 grudnia 2017 r., prawo pierwokupu gruntów pod stojącymi wodami śródlądowymi. W imieniu Skarbu Państwa ma je wykonywać starosta.
Z definicji stojącej wody śródlądowej wynika, że chodzi nie tylko o jeziora, naturalne zbiorniki wodne niezwiązane z wodami płynącymi, ale też o: „wody znajdujące się w zagłębieniach terenu powstałych na skutek działalności człowieka niebędących stawami". Takim zagłębieniem może być więc oczko w ogrodzie czy zbiornik na deszczówkę.
Prawo pierwokupu obejmie nie tylko grunt pod „zagłębieniem", ale całą nieruchomość, na której się ono znajduje. Tak wynika z orzecznictwa sądowego.
Jeżeli więc na nieruchomości znajduje się ludzką ręką wykonane „zagłębienie", to nie sfinalizuje się szybko transakcji. Notariusz musi zapytać starosty, czy chce skorzystać z prawa pierwokupu. Dopiero gdy ten odpowie przecząco, można sfinalizować umowę sprzedaży nieruchomości.
Odmiennego zdania niż prawnicy jest Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej. Według niego nowe przepisy nie utrudnią właścicielom posesji z basenami lub z oczkami wodnymi sprzedaży tych nieruchomości. Skarbowi Państwa przysługuje prawo pierwokupu w przypadku sprzedaży gruntów pod śródlądowymi wodami stojącymi, ale baseny czy oczka nie są śródlądowymi wodami stojącymi. Dlaczego? Na poparcie swojej tezy cytuje... definicję stojących wód śródlądowych, która budzi wątpliwości prawników.