Chodziło o spór między powiatowym komendantem straży pożarnej a wspólnotą. Ten pierwszy nakazał, aby w terminie do 31 maja 2010 r. doprowadzić do bloku drogę pożarową o utwardzonej nawierzchni, umożliwiającą dojazd do tego budynku o każdej porze roku.
Właściciele tłumaczyli, że to nie takie proste. Wspólnota posiada od strony klatek schodowych przed budynkiem utwardzony ciąg pieszo-jezdny o szerokości ok. 3 m. Dojazd ten nie ma możliwości przejazdu, a wykonanie placu manewrowego nie jest możliwe ze względu na ograniczenie wynikające z własności gruntu.
Wspólnota mieszkaniowa podkreśliła, że rozważa połączenie ciągu pieszo-jezdnego z drogą wewnętrzną po drugiej stronie budynku. Istniejący ciąg pokrywa prawie 50 proc. obwodu budynku, jest wystarczająco szeroki, wyasfaltowany i dostępny w każdym czasie dla wozów ratowniczych.
Pomiędzy tym ciągiem a budynkiem nie ma żadnych przeszkód utrudniających prowadzenie ewentualnej akcji ratowniczej.
Według wspólnoty budowa drogi wiąże się z ogromnymi kosztami. I jest to działanie nieproporcjonalne w stosunku do rzeczywistych efektów poprawy bezpieczeństwa, jakie można tym sposobem osiągnąć.
Ani tłumaczenia wspólnoty, ani odwołania nic nie pomogły. Zarówno wojewódzki komendant Straży Pożarnej, jak i WSA przyznali rację powiatowemu komendantowi. Ich zdaniem bezpieczeństwo jest dużo ważniejsze od pieniędzy.