Niemiecka grupa wyjaśniła, że wypłaca rekompensaty w Ameryce Płn., bo nie ustaliła jeszcze z tamtejszymi organami nadzoru sposobu naprawy pojazdów, których dotyczy skandal z emisjami spalin, więc ich posiadacze będą musieli czekać dłużej na rozwiązanie niż gdzie indziej.

Po ujawnieniu we wrześniu w Stanach, że VW oszukiwał w testach na emisję spalin okazało się, że dotyczy to 11 mln pojazdów na świecie, w tym ok. 8,5 mln w Europie. Niemcy obiecali dobrowolną wypłatę po 1000 dolarów w Stanach każdemu posiadaczowi takiego samochodu.

Komisarz UE ds. przemysłu Elżbieta Bieńkowska przesłała prezesowi VW, Matthiasowi Müllerowi listę postulatów z sugestią, by rozważył również rekompensaty dla europejskich posiadaczy samochodów. „Koncentrujemy się w Europie na procesie napraw i serwisu — oświadczyła grupa po spotkaniu Müllera z Bieńkowską w Brukseli. — Sytuacja w USA i Kanadzie nie nadaje się do automatycznego porównania z innymi rynkami na świecie, dlatego też tej akcji (rekompensat) nie można po prostu wprowadzić na innych rynkach".

Komisja Europejska oświadczyła po tym spotkaniu w odrębnym komunikacie: "Komisarz Bieńkowska zwróciła się raz jeszcze do tej grupy o zastanowienie się nad adekwatnymi sposobami zrekompensowania konsumentów. Powtórzyła wyraźny pogląd, że konsumentów w UE należy traktować w taki sam sposób jak amerykańskich. Pan Müller zgodził się wrócić do pani komisarz w sprawie omawianych punktów".

Volkswagen nie wyświadcza sobie przysługi nierównym traktowaniem konsumentów w USA i Europie po skandalu z emisjami spalin — — stwierdził rzecznik niemieckiego resortu sprawiedliwości. — Takie nierówne traktowanie nie może być w interesie Volkswagena — stwierdził na zwyczajowej konferencji prasowej w Berlinie.