Kłopoty Ursusa osłabiają branżę elektromobilności

Planowana na koniec marca sprzedaż produkującej autobusy elektryczne spółki Ursus Bus, mająca poprawić kondycję restrukturyzowanego Ursusa, wydaje się coraz mniej realna.

Aktualizacja: 22.03.2019 09:11 Publikacja: 21.03.2019 21:00

Kłopoty Ursusa osłabiają branżę elektromobilności

Foto: materiały prasowe

Ursus, przywrócona do życia ikona przemysłu maszyn rolniczych, mająca też ambicje budowania w Polsce elektromobilności dzięki rozpoczętej produkcji elektrycznych autobusów, tonie w problemach. W środę do lubelskiego producenta wkroczył komornik, który na wniosek PKO BP dokonał zajęcia ruchomości obciążonych zastawami rejestrowymi. Ursus winien jest bankowi ponad 10 mln zł należności głównej, do tego 618 tys. zł odsetek. Musi także zapłacić za koszty postępowania. Wśród rzeczy zajętych przez komornika mają być zapasy magazynowe oraz surowce i materiały potrzebne do bieżącej produkcji.

Czytaj także: Ursus jest coraz bliżej megakontraktu. Akcje poszybowały

Jak głosi komunikat PKO BP, „na każdym etapie bank rozmawia z dłużnikami i jest otwarty na propozycje, które muszą być akceptowalne dla wszystkich stron. Jeśli natomiast podejmowane przez wiele miesięcy przez bank działania restrukturyzacyjne okazują się bezskuteczne, klient nie reguluje swoich zobowiązań oraz nie realizuje wypracowanych rozwiązań, to bank nie ma innego wyjścia, jak złożenie wniosku egzekucyjnego i doprowadzenie do zajęcia komorniczego ruchomości oraz nieruchomości należących do dłużnika. Działania zawsze prowadzone są w zgodzie z prawem".

Jednak dalej produkują

Wizyta komornika okazała się dla spółki sporym zaskoczeniem, bo Ursus realizuje plan restrukturyzacyjny. Na jego wniosek jeszcze w listopadzie 2018 r. Sąd Rejonowy Lublin-Wschód z siedzibą w Świdniku wydał postanowienie o otwarciu przyspieszonego postępowania układowego. Oznacza to, że na czas realizacji planu spółka otrzymała ochronę, by po jego wdrożeniu była gotowa do spłaty wierzytelności i kontynuacji biznesu.

Ursus informuje, że podjął już działania prawne celem zawieszenia postępowania egzekucyjnego i uchylenia zajęć. – Komornik dokonał czynności wszczynających egzekucje, ale nie rozpoczął czynności likwidacyjnych. Spółka kupuje surowce i nadal produkuje. Nie ma w tej chwili ryzyka, iż proces zostanie zatrzymany – poinformowało biuro prasowe spółki.

Ale i tak sytuacja Ursusa i jej spółki zależnej Ursus Bus jest nie do pozazdroszczenia. Coraz bardziej wątpliwa staje się zdolność firmy do realizacji zadania, które mogłoby poprawić jej kondycję. Chodzi o warte przeszło 3 mld zł zlecenie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) na budowę przeszło tysiąca elektrycznych autobusów dla polskich miast, do czego wybrano lubelską spółkę w lutym tego roku. Jej wiarygodność dodatkowo osłabia fakt, iż w marcu Ursus stracił kontrakt na dostawę pięciu elektrobusów dla Katowic. Umowę zerwano z powodu przekroczenia terminu dostaw. W branży autobusowej było to sensacją, bo w podobnych sytuacjach producenci i odbiorcy autobusów zawsze się dogadywali.

Ciągniki wyhamowały

Problemy finansowe ciągną się za rolniczym Ursusem już od dłuższego czasu. W trakcie dziewięciu miesięcy 2018 r. spółka odnotowała spadek przychodów ze sprzedaży krajowej i zagranicznej. W przypadku rynku krajowego dynamika spadku przychodów wyniosła 56,3 proc. r./r. Było to m.in. efektem braku realizacji dopłat unijnych i pogarszającej się koniunktury na polskim rynku maszyn rolniczych. Z kolei do spadku wpływów z eksportu (po trzech kwartałach wyniosły 30,9 mln zł, malejąc o 72 proc. r./r.) przyczyniły się problemy związane z akceptacją płatności za dostawy ciągników do Tanzanii oraz brakiem ratyfikacji kontraktu z Ugandą.

Ursusa mocno obciąża finansowo także produkcja autobusów, która miała się stać drugim filarem ekspansji firmy. Nie mając renomy w elektromobilności, musiała przebijać konkurentów głównie niższymi cenami. Nabrała przy tym wiele zleceń (w przetargach ich liczba waży o doświadczeniu), co przełożyło się na kłopoty finansowe i problemy z punktualnością dostaw. – W ub.r. Ursus zapłacił kary za opóźnienia w dostawach dla Warszawy, kłopoty z terminami miał także w Toruniu i Zielonej Górze – wylicza Jakub Dybalski z portalu Transport Publiczny. I choć przychody spółki Ursus Bus po trzech kwartałach 2018 r. były rok do roku prawie dwukrotnie wyższe, sięgając 47,5 mln zł, to strata netto wyniosła 20 mln zł.

Elektryki na sprzedaż

W ramach restrukturyzacji Ursus ma zamiar sprzedać segment produkcji autobusów. Firma pracuje nad przebudową portfolio w kierunku poprawy jego zyskowności i chce skoncentrować się na ciągnikach. Spółkę Ursus Bus miałby przejąć za 34 mln zł PG Energy Capital Management należący do Pawła Gricuka, byłego szefa JP Morgan w Polsce i Petrolinvestu. Ale transakcja dojdzie do skutku, jeżeli do końca marca będą spełnione warunki określone w umowie zawartej pod koniec ub.r. W obecnej sytuacji, po zajęciu komorniczym części aktywów Ursusa, wydaje się to mało realne. – Ursus to jedna z najstarszych polskich marek. Robimy wszystko, żeby mimo przejściowych trudności mogła dalej funkcjonować. Prawo restrukturyzacyjne jest w naszej sytuacji bardzo pomocne – mówi „Rzeczpospolitej" Tomasz Zadroga, prezes Ursus SA.

Ewentualna upadłość firmy niekorzystnie odbiłaby się także na rozwoju polskiej branży elektromobilności. W końcu września ub.r. Ursus miał podpisane kontrakty na dostawę 90 szt. autobusów o łącznej wartości ok. 152,7 mln zł (włącznie z kontraktem katowickim). Złożył także oferty w przetargach na 19 pojazdów o wartości ok. 42 mln zł.

Tymczasem zapotrzebowanie na elektryczne autobusy stale w Polsce rośnie. To zasługa unijnych dotacji na niskoemisyjny transport, z których korzystają miejscy przewoźnicy. Na koniec 2018 r. w polskich miastach jeździło w sumie 151 elektrycznych autobusów. Liderem rynku jest Solaris, ale Ursus na razie pozostaje jego najważniejszym konkurentem.

Ursus, przywrócona do życia ikona przemysłu maszyn rolniczych, mająca też ambicje budowania w Polsce elektromobilności dzięki rozpoczętej produkcji elektrycznych autobusów, tonie w problemach. W środę do lubelskiego producenta wkroczył komornik, który na wniosek PKO BP dokonał zajęcia ruchomości obciążonych zastawami rejestrowymi. Ursus winien jest bankowi ponad 10 mln zł należności głównej, do tego 618 tys. zł odsetek. Musi także zapłacić za koszty postępowania. Wśród rzeczy zajętych przez komornika mają być zapasy magazynowe oraz surowce i materiały potrzebne do bieżącej produkcji.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Materiał partnera
XX Jubileuszowy Międzynarodowy Kongres MBA
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów