Klient znajduje się w centrum naszej uwagi – twierdzą koncerny energetyczne, pokazując, że podążają za wskazaniem Brukseli. Tyle teorii. W praktyce klient jest panem, gdy kupi jak najwięcej usług i produktów energetycznych. Staje się uciążliwy, gdy sam zaczyna produkować energię.

Choć większość z nas na razie nie jest w tym aspekcie aktywna, to rośnie grupa osób zainteresowanych czerpaniem prądu z instalacji na własnym dachu. Dla przedsiębiorców to nieraz kwestia utrzymania produkcji w sytuacji niedoborów mocy w systemie.

Nowe wymogi techniczne mają ich sprowadzić znów do roli petentów. Bo operatorzy sieci będą mogli ich w dowolnej chwili wyłączyć. Tak mówią nowe zasady podłączania mikroinstalacji do sieci. Gospodarstwa domowe, które potrzebują systemów o mniejszych niż firmy mocach, będą musiały wydać kilka tysięcy złotych więcej na tzw. inwerter, najważniejsze w instalacji urządzenie, oraz urządzenie umożliwiające zdalne sterowanie instalacją.

Operatorzy tłumaczą zmiany koniecznością ujednolicenia zasad po licznych modyfikacjach regulacji na poziomie kraju i UE. Trudno jednak zrozumieć, dlaczego chcą wprowadzać istotne dla rynku modyfikacje po przeprowadzeniu jedynie teoretycznych konsultacji. Dokument techniczny powinien zyskać większą rangę, a tryb jego konsultowania trzeba byłoby zmienić.

Dobrze, że dystrybutorzy zatrzymali się w pół drogi i postanowili jeszcze raz wysłuchać rynku. Nowe konsultacje prawdopodobnie potrwają dwa miesiące, więc nowe zasady gry zaczną obowiązywać później, niż miały, i być może w zmodyfikowanym kształcie.