Rewolucji ekspert nie przewiduje. – Ceny mieszkań i tak rosną mimo pandemii – zauważa. Z danych portalu RynekPierwotny.pl wynika, że nowe lokale w ciągu roku zdrożały od 5 proc. w Poznaniu, do 14 proc. w Krakowie.
Krasoń podkreśla, że branża deweloperska jest jedną z tych, które w czasie pandemii poradziły sobie najlepiej. – Nie było zwolnień, utrzymano ciągłość pracy na budowach, dzięki czemu mieszkania sprzedawały się lepiej, niż spodziewała się większość obserwatorów. Chyba w nagrodę branża dostaje nowy podatek, bo trudno tę składkę nazwać inaczej – komentuje. – Państwo powinno chronić słabszą stronę transakcji, a taką w zestawieniu z deweloperem, bankiem czy innym dużym podmiotem jest konsument. Pytanie, czy podniesienie cen jest dobrym rozwiązaniem. Temu samemu służą przecież rachunki powiernicze. Jeśli ktoś uważa, że nie spełniają swojej roli, to warto to naprawić.
Mateusz Bromboszcz, wiceprezes zarządu ds. prawnoadministracyjnych w spółce deweloperskiej Atal, ocenia, że fundusz gwarancyjny jest zbędny. – Rynek jest stabilny, a dotychczasowa praktyka nie wykazała żadnych słabych punktów w systemie zabezpieczeń, jakie na mocy dotychczasowej ustawy deweloperskiej stosują duże firmy – podkreśla. – Wprowadzenie funduszu, szczególnie w obliczu pandemii, oznacza kolejne utrudnienia w i tak skomplikowanym już procesie deweloperskim. Od zakupu działki do umowy przeniesienia własności lokalu mija średnio ok. czterech–pięciu lat. Inwestycja jest więc narażona na zmiany wynikające nie tylko z wahań cen materiałów budowlanych, ale i zmian legislacyjnych.
Waldemar Wasiluk, wiceprezes spółki Victoria Dom, uważa, że wpływ na wzrost cen będzie miała nie tylko 2-proc. składka. – W przypadku rachunku zamkniętego byłaby mniejsza, ale gdy środki klientów zostaną zamrożone na tym rachunku, deweloperzy będą musieli ponieść dodatkowe koszty związane z większym udziałem finansowania bankowego i dłużnego – mówi. – Składki na fundusz należałoby więc potraktować jako dodatkowy komfort, za który ostatecznie zapłaci klient.
Swego czasu UOKiK chciał likwidacji rachunków powierniczych bez zabezpieczeń. – Może warto wrócić do tego pomysłu? Albo nałożyć opłatę tylko na mniej bezpieczne rachunki? – zastanawia się Marcin Krasoń.
A Mateusz Bromboszcz dopowiada, że celem ustawodawcy jest być może wymuszenie korzystania z zamkniętych rachunków. – Ich stosowanie jest możliwe przy założeniu, że deweloper ma zewnętrzne źródło finansowania inwestycji i może się obyć bez pieniędzy nabywców. W praktyce grono deweloperów mogących korzystać z emisji obligacji jest ograniczone, stąd stosowanie tego środka zabezpieczenia oznaczać będzie konieczność pozyskania kredytu przy określonych kosztach podrażających całą inwestycję – mówi. – Nie bez znaczenia są także realne możliwości udzielania kredytów przez banki komercyjne. Limity dla branży deweloperskiej są mniejsze niż obecna roczna wartość całego tego rynku.