Wiadomo, że zmniejszy się liczba miejsc pracy i kierunków obsługiwanych przez tego przewoźnika. Na razie jednak nie wiadomo o ile.
Zgodnie z nowymi planami przewoźnik powinien odnotować solidny zysk w 2022 roku z marżą operacyjną na poziomie 8 proc. Dzisiaj wynosi ona zero. Wtedy dopiero Brussels będzie mógł zainwestować w nową flotę, innowacje i zwiększyć zatrudnienie.
Lufthansa przejęła Brussels Airlines trzy lata temu. W założeniu planowano integrację belgijskiej linii z niskokosztowym Eurowings, a prezes Grupy LH, Carsten Spohr chciał w ten sposób stworzyć platformę, która pozwoliłaby na tanie przejmowanie innych linii europejskich. Niemcy sugerowali wówczas, że dobrym kandydatem do przejęcia byłby LOT.
Czytaj także: Przegrupowanie w Grupie Lufthansy. Nowy pomysł na Brussels Airlines
W grupie tylko sama Lufthansa, Swiss oraz Austrian Airlines miały się rozwijać według modelu tradycyjnego. Program nie wypalił. Brussels w rzeczywistości stały się linią hybrydową, a nie niskokosztową, chociaż z niskokosztowym serwisem na pokładzie. Utrzymały swoje tradycyjne połączenia do Afryki, na których zarabiały. Ale to było zbyt mało, aby wynik finansowy zadowolił właściciela. Carsten Spohr wielokrotnie publicznie krytykował belgijską linię, zapowiadając, że jej zarząd nie ma co marzyć o nowych samolotach, jeśli sam na nie nie zarobi. Jednak latem tego roku zarząd LH zmienił zdanie. W sytuacji, kiedy konkurująca z Ryanairem w Europie i z czarterami na świecie Eurowins pogłębiała straty, Brussels zostały wydzielone z niskokosztowej platformy.