Sprawa overbookingu — sprzedaży więcej biletów niż miejsc w samolocie — będzie zapewne w najbliższych tygodniach tematem poruszanym w Kongresie podczas przesłuchań o zachowaniu się przedstawicieli transportu lotniczego. Komisja transportu Izby Reprezentantów wezwała już prezesa United, Oscara Munoza do stawienia się przed nią dla ustalenia, „co można zrobić dla ulepszenia doświadczenia z lataniem".
Jak już podano, United podwyższył do 10 tys. dolarów sumę za rezygnację przez podróżnego z miejsca w danym locie, zapowiedział też ograniczenie overbookingu i zmniejszenie o ile to możliwe do zera sytuacji, w których nie przyjmie klienta na pokład. Linia zawarła ponadto ugodę finansową z poszkodowanym dr. Davidem Dao.
Inny przewoźnik amerykański, Southwest Airlines poinformował o rezygnacji ze sprzedaży więcej biletów niż miejsc. Według resortu transportu, miał w 2016 r. największy wskaźnik overbookingu wśród dużych linii. Jeszcze przed tym incydentem JetBlue poinformował, że jego polityka nie przewiduje overbookingu.
Niektórzy członkowie Kongresu wezwali do przyjęcia nowych przepisów dotyczących linii lotniczych. Dobrowolnymi działaniami sami przewoźnicy mogą uniknąć surowszego nadzoru, podobnie jak to było z producentami samochodów, gdy dochodziło do skandali w sferze bezpieczeństwa.
Ogólnie amerykańskie linie nie muszą odmawiać przewozu podróżnych z powodu z nadmiernej liczby sprzedanych biletów, bo rośnie udział wykorzystanych miejsc. Z danych resortu transportu USA wynika, że największe linie zwiększyły wskaźnik wypełnienia samolotów w lotach krajowych i zagranicznych do 84 proc. w 2016 r. z 80,8 proc. w 2010 r. W tym samym okresie liczba podróżnych, którym odmówiono wejścia na pokład zmalała o ponad 42 proc.