Suchoje miały być rosyjską odpowiedzią na maszyny produkowane przez Airbusa, Boeinga, Bombardiera i Embraera. Pierwsze egzemplarze zaczęły latać jeszcze w 2011 roku, a niskokosztowi przewoźnicy byli nimi zainteresowani, bo były znacznie tańsze niż znanej konkurencji. Plany były więc wielkie, ale kolejne linie zagraniczne – Meksykanie, Belgowie i Irlandczycy rezygnowali z utrzymania Suchojów w swojej flocie. W tej chwili Meksykanie z linii InterJet usiłują sprzedać 22 SSJ100, ale nie są w stanie znaleźć chętnych. Główny powód to awaryjność tych maszyn i kłopoty z dostępnością komponentów. Nie pomogła także zeszłoroczna katastrofa pod Moskwą, w której zginęło 41 osób. Sukhoi Civil Aircraft Company jeszcze rzutem na taśmę usiłował „wcisnąć” Suchoje Norwegom kusząc ich prawami do lotów nad Syberią. Ostatecznie jednak Norwegian nie zdecydował się na włączenie SSJ100 do swojej floty. Dzisiaj lata tylko 142 Suchojów, wszystkie z nich na wewnętrznych trasach w Rosji. I żadna z rosyjskich linii nie planuje nowych zamówień.

Największym użytkownikiem pozostaje Aerofłot, który ma w swojej flocie 54 takie maszyny i w tym roku dołączy do nich kolejnych 17. Największy rosyjski przewoźnik w 2018 roku podpisał umowę na wyleasingowanie 100 SSJ100 w latach 2019-2026. Teraz okazuje się, według nieoficjalnych informacji Agencji Reutera, że skoro nie ma żadnych nowych zamówień, to przestaje być uzasadniony ekonomicznie rządowy program wsparcia ich produkcji. Bo Suchojów nie chce żadna, oprócz Aerofłotu, linia lotnicza – ani S7, ani Utair, ani Ural Airlines.

Leasing stu SSJ100 dla Aerfłotu jest finansowany przez państwowy bank VNB, tyle że umowa dotyczy jedynie 5 pierwszych dostarczonych maszyn. VNB pytany przez dziennikarzy Reutera, czy nadal jest gotów na wsparcie producenta odpowiedział, że rozważa taką opcję, a w każdym razie byłby gotów na finansowanie leasingu dla każdego chętnego z zagranicy. Tyle że na razie takich chętnych brak.