Szef resortu zdrowia Kirił Ananiew wprowadził w poniedziałek nakaz noszenia masek na terenie wszystkich obiektów publicznych. W zeszłym tygodniu Bułgaria zanotowała bowiem najwyższy tygodniowy wzrost liczby nowych przypadków zakażeń koronawirusem.
Ale we wtorek do nakazu nie zastosował się sam premier, który przebywał z wizytą w monastyrze Rilskim, będącym symbolem odrodzenia narodowego Bułgarii w XVIII i XIX wieku. „Wszystkie osoby, które podczas wizyty premiera nie miały ochronnych masek (...), zostaną ukarane grzywną” - poinformowało w e-mailu do agencji Reuters Ministerstwo Zdrowia. To oznacza, że karę będą musieli zapłacić także dziennikarze czy fotoreporterzy, którzy relacjonowali wizytę Borysowa - oczywiście ci, którzy nie wywiązali się z obowiązku. Nie wiadomo natomiast, czy ukarani zostaną duchowni z monastyru.
Ponad tysiącletni monastyr bułgarskiego Kościoła prawosławnego znajduje się w paśmie górskim Riła, na południe od Sofii. Słynie z kolorowych fresków i jest jedną z największych atrakcji turystycznych Bułgarii.
To nie jedyna kara dla bułgarskich polityków. W poniedziałek Angeł Kynczew, szef bułgarskiego odpowiednika GIS-u, poinformował o grzywnach nałożonych na centroprawicową partię GERB premiera Borysowa i opozycyjną Partię Socjalistyczną. Oba ugrupowania mają zapłacić po 3 tys. lew (prawie 7 tys. zł) za nieprzestrzeganie zasad dystansu społecznego podczas ostatnich wydarzeń, organizowanych przez te partie.