Profesjonalizuj się albo giń

Lata 90. ubiegłego stulecia były okresem kształtowania się nowej tkanki w strukturze gospodarczej naszego kraju – polskiego sektora przedsiębiorstw prywatnych.

Publikacja: 05.07.2015 16:11

Profesjonalizuj się albo giń

Foto: Rzeczpospolita/Janusz Kapusta

Wiele spośród powstałych wówczas firm rozwinęło się do pewnego stopnia, znajdując swoją równowagę rynkową, w której czują się komfortowo. Nie dążą one do dalszego rozwoju, lecz zależy im na utrzymaniu obecnego poziomu. Niektóre rozpostarły natomiast swoje skrzydła na tyle szeroko, że ich właściciele nie są już w stanie – tak jak do tej pory – prowadzić ich samodzielnie. Tymczasem zegar tyka i w ciągu najbliższych 10–15 lat wielu z nich odejdzie na emeryturę. Jaka może być przyszłość takich firm?

Na wstępie warto się zastanowić, jaki jest portret polskiego przedsiębiorcy, który w ostatnim ćwierćwieczu zbudował swój biznes od podstaw. Z pewnością jest to człowiek zahartowany. Pokonał on wiele stojących na jego drodze przeszkód, jak choćby hiperinflację, dewaluację czy liczne zawiłości regulacyjno-biurokratyczne, prawne oraz fiskalne. Pod względem wytrzymałości czy radzenia sobie w trudnych warunkach jest o klasę lepszy od swoich zachodnioeuropejskich kolegów. Ale tylko jako przedsiębiorca. Niekoniecznie natomiast jako menedżer czy biznesmen. Umiejętność podejmowania ryzyka, intuicja oraz duch walki, które zaprowadziły go do sukcesu, to w dzisiejszych realiach zbyt mało – potrzebuje on również profesjonalnych kompetencji biznesowych. Niektórzy polscy przedsiębiorcy w ostatnich latach już to dostrzegli i zaczęli budować wokół siebie zespoły menedżerskie. Na początku przede wszystkim na poziomie zarządu, lecz z czasem coraz częściej także na szczeblu dyrektorów czy kierowników.

Chcący przejść na emeryturę właściciel może pozostawić taką firmę w rękach dzieci, które będzie wspierał zespół zarządzający, bądź też całkowicie wyłączyć rodzinę z funkcjonowania w przedsiębiorstwie, pozostawiając ją jako beneficjenta dobrego gospodarowania ze strony profesjonalistów. Jest to model typowy dla państw Europy Zachodniej.

W polskich warunkach mógłby on przy okazji stwarzać szanse dla naszych uzdolnionych menedżerów pracujących dziś za granicą. Wielu z nich z chęcią wróciłoby do Polski, by móc się realizować i dobrze zarabiać. Oczywiście, nie każda firma pójdzie tą drogą. Wiele jest prawdy w stereotypie mówiącym o tym, że polski przedsiębiorca cierpi na syndrom „Zosi Samosi" – musi mieć wszystko pod swoją kontrolą, co niestety prowadzi do nieefektywnego wykorzystywania zasobów. Na dłuższą metę takiego podmiotu nie da się utrzymać na rynku.

Widzę trzy potencjalne scenariusze dla przyszłości zarządzanych w ten sposób firm. W pierwszym z nich pierwotny właściciel powoli odchodzi od prezesowania, stopniowo przekazując batutę swoim potomkom. To od nich zależało będzie, czy przeprowadzą zmiany umożliwiające przedsiębiorstwu dalszy rozwój, a których dokonania – ze względu na niedostatek wiedzy czy chęci – nie podjął się poprzednik. Jeżeli spasują, podmiot czeka drugi scenariusz, a więc utrata pozycji na rynku i upadek. I to raczej dość szybki, gdyż obecna rzeczywistość, pod wpływem globalizacji, nowych technologii, produktów, usług i trendów popytowych, nie jest przestrzenią przyjazną dla utrzymania modeli biznesowych starego typu. Trzecią możliwością jest natomiast sprzedaż firmy inwestorowi, który pociągnie ją do kolejnego stadium rozwoju – np. poprzez połączenie jej z innymi przedsiębiorstwami czy profesjonalizację.

Procesy te mogą przynieść polskiej gospodarce wymierne korzyści. Obecnie, ze względu na brak konsolidacji na poziomie małych firm, podmioty takie często nie radzą sobie w rywalizacji z silniejszymi, zagranicznymi konkurentami. Scalanie rynku może w wielu branżach tworzyć pewne masy krytyczne, stając się szansą na wzmocnienie naszych przedsiębiorstw dzięki m.in. akumulacji kapitału, lepszemu wykorzystaniu zasobów, wzrostowi produktywności czy silniejszej siły przetargowej wobec dostawców, banków i odbiorców. Z kolei profesjonalizacja pozwoli dostosować te podmioty do obecnych realiów, w których np. główna księgowa zastępowana jest całym pionem finansowym, a sukces biznesowy nie jest możliwy bez odpowiedniego zarządzania zasobami ludzkimi, a także bacznej analizy zachowań konkurencji oraz światowych trendów.

Autor jest partnerem zarządzającym i prezesem Krokus Private Equity, członkiem Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego

Wiele spośród powstałych wówczas firm rozwinęło się do pewnego stopnia, znajdując swoją równowagę rynkową, w której czują się komfortowo. Nie dążą one do dalszego rozwoju, lecz zależy im na utrzymaniu obecnego poziomu. Niektóre rozpostarły natomiast swoje skrzydła na tyle szeroko, że ich właściciele nie są już w stanie – tak jak do tej pory – prowadzić ich samodzielnie. Tymczasem zegar tyka i w ciągu najbliższych 10–15 lat wielu z nich odejdzie na emeryturę. Jaka może być przyszłość takich firm?

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej