- Gdy w którejś z dyskusji w telewizji zarzucano posłom Platformy, że w okresie ich rządów nic nie robiono, oni mówią: to nieprawda, ponad 900 razy nasze placówki dyplomatyczne interweniowały w sprawie formuł przypisujących Polsce odpowiedzialność za obozy śmierci. Ale jeśli takich przypadków było ponad 900, to wskazuje, że mamy do czynienia z jakimś głębszym problemem i że te formy interwencji dyplomatycznej były nieskuteczne - ocenił w radiowej "Trójce" Zybertowicz.
Przed tygodniem Radosław Sikorski, były minister spraw zagranicznych, powiedział w TVN24, że za czasów jego obecności w rządzie resort dyplomacji interweniował ws. "polskich obozów" "około tysiąca razy w ciągu moich siedmiu lat". Kilka dni wcześniej ta sama telewizja informowała, że w ciągu 10 lat polskie placówki dyplomatyczne interweniowały ponad 1400 razy w sprawie pojawiających się w zagranicznych mediach przekłamań historycznych dotyczących Polski.
Według Zybertowicza "możemy być zmuszeni do liczenia ofiar żydowskich, do których doszło w wyniku kolaboracji żydowskiej". - Mam wrażenie, że obie strony zbudowały swoje tożsamości heroistyczne przy wypieraniu z pola wiedzy tych ciemnych stron. I o ile Polska w ostatnich latach, w istocie co najmniej od czasu książki "Sąsiedzi" Tomasza Grossa, została poddana pewnej próbie edukacji - ona była często nieuczciwa ta próba edukacji, pokrętna, ale myślę, że wielu Polaków zrozumiało to, że nasza przeszłość ma także ciemne strony i musimy je także przepracować - to mam wrażenie, że wiele środowisk opiniotwórczych w Izraelu w ogóle nie było świadomych tego procesu - stwierdził prezydencki doradca. Jego zdaniem Izraelczycy są podzieleni. - Tak jak można spotkać Izraelczyków obsesyjnie antypolskich, tak można spotkać entuzjastów polskości - mówił.
- Narracja w dzisiejszym świecie jest pierwszą linią obrony godności. Przez ostatnie dwa lata rząd "zrobił znacznie mniej, niż potrzeba była" - powiedział Zybertowicz, oceniając dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości.
- Ten kryzys izraelsko-polski - mówię "izraelsko-polski", bo jednak to nie myśmy go, jak sądzę, zainicjowali - jest dla całego systemu i dla społeczeństwa pewnym wstrząsem: jak płytki był ten dialog, jak pudrowano pewne problemy, i że pewne instytucje państwa muszą być przekierowane. Że podobnie jak wydajemy miliardy na modernizację wojska - i to trzeba robić - trzeba wydawać nie miliony ale setki milionów na ochronę naszego wizerunku - dodał socjolog.