Wszak kilkanaście dni przed wyborami samorządowymi Zbigniew Ziobro wysłał do Trybunału Konstytucyjnego pismo, w którym domagał się sprawdzenia zgodności z konstytucja unijnych przepisów pozwalających m.in. na zadawanie przez sądy pytań prejudycjalnych Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Strasburgu. Minister Ziobro zapewniał, że sprawa ta nie ma żadnego związku z kampanią wyborczą, lecz wynika wyłącznie z troski Ministerstwa Sprawiedliwości o polską suwerenność, której zagrażać miałoby unijne prawo pozwalające sądom zadawać pytania TSUE w sprawie kontrowersyjnych ustaw uchwalanych przez Sejm.

W PiS dość powszechna jest jednak opinia, że ten ruch Ziobry pozwolił na postawienie partii rządzącej zarzutu o próbę wyprowadzania krok po kroku Polski z Unii Europejskiej, a widmo polexitu działa na wyborców jak najlepszy straszak. A więc to minister sprawiedliwości może być oskarżony o to, że wynik PiS w sejmikach nie był taki, jak PiS marzył, nie mówiąc już o wielkiej klęsce w miastach.

Przeczytaj: MSZ krytykuje wniosek Ziobry do TK: jest bezzasadny

W tym kontekście stanowisko Ministerstwa Spraw Zagranicznych jest dla Ziobry bardzo niewygodne. Jacek Czaputowicz pisze w swej opinii do Trybunału Konstytucyjnego, że wniosek ministra sprawiedliwości jest bezzasadny i w ogóle wątpliwe jest, czy TK może badać unijny traktat, sądy zaś mają prawo pytać TSUE. Oczywiście TK nie jest związany stanowiskiem MSZ, ale głos prawników pracujących dla polskiej dyplomacji nie może zostać zignorowany. Tyle że nie o prawo tu chodzi. Bo de facto obalając jego argumentację, minister Czaputowicz zdaje się twierdzić, że skoro argumenty prawne nie były tu sednem, we wniosku Ziobry do TK chodziło o politykę. Politykę, która mogła kosztować PiS kilka punktów procentowych w wyborach. Stąd Ministerstwo Sprawiedliwości wyraziło „zdziwienie” argumentacją Czaputowicza.

Ale nie chodzi tu tylko o rozliczenie samej kampanii wyborczej, ale o coś znacznie szerszego. Kilka dni temu TSUE nakazał tymczasowe zawieszenie ustawy o SN, wkrótce zaś wyda osąd czy skok PiS na sądownictwo jest zgodny z europejskim prawem. Teraz w dodatku okazuje się, że wewnątrz obozu władzy istnieją poważne rozbieżności, co do strategii, którą przyjął Ziobro walcząc z rewoltą sędziów SN w Trybunale Konstytucyjnym. A zatem, choć wydawało się, że minister sprawiedliwości przeforsował skok na sądownictwo, nagle okazuje się, że domknięcie tzw. reformy zaczęło buksować grzęznąc w martwym punkcie.