Nie da się chyba bardziej zepsuć obrazu władzy, niż otaczając ją kordonami. Może inne, bardziej praworządne narody czułyby w takiej sytuacji większy respekt. Ale nad Wisłą jest i zawsze było wręcz przeciwnie.

Dobrze trafił w ten klimat wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, grzmiąc w izbie wyższej, że należy odłożyć obrady „do czasu opuszczenia Senatu przez siły policyjne”. Polityków PiS pilnują w Senacie także oficerowie BOR.

Oczywiście, trzeba dbać o bezpieczeństwo i jasne jest, że prezes PiS może mieć jak najgorsze wrażenia po blokadzie jego samochodu pod Wawelem, kiedy jechał na grób brata. Ale taka ostentacja, z jaką mamy do czynienia wokół budynków Parlamentu, może jedynie jeszcze bardziej nasilić atmosferę zagrożenia, dalej rujnować wizerunek partii rządzącej, i skłaniać najbardziej radykalnych przeciwników PiS do szukania pomysłów na pokonanie zabezpieczeń.

Jeśli bowiem stawia się płot, zawsze trzeba się liczyć z tym, że ktoś przez niego nielegalnie przeskoczy.