Znajomy, który mieszka w Wielkiej Brytanii i tam prowadzi firmę, opowiadał mi, że gdy w zeszłym roku jego przedsiębiorstwo osiągnęło niższe przychody niż w latach wcześniejszych, został wezwany do urzędu skarbowego. Szedł tam z duszą na ramieniu, bo wcześniej prowadził biznes w Polsce i nie miał dobrych wspomnień związanych z kontaktami z naszą skarbówką. Brytyjski urząd grzecznie wypytał o przyczyny gorszych wyników firmy naszego krajana, a następnie zaproponował mu... pomoc w wyjściu na prostą. I rzeczywiście przydzielił osobistego doradcę, który podpowiada, co robić, by biznes znów dobrze się kręcił.

Znajomy mecenas, znawca prawa międzynarodowego, opowiadał z kolei o niemieckim podejściu do ścigania nadużyć w VAT. Otóż, gdy przedsiębiorca nie zapłaci tam tego podatku, bo mu Hans nie zapłacił za towar, skarbówka po prostu idzie do Hansa i pyta, dlaczego nie zapłacił. U nas kłopoty ma przedsiębiorca, który nie zapłacił fiskusowi. Bo tego łatwiej przycisnąć.

Podobnymi przykładami, które dotyczą innych krajów, choćby Hiszpanii, Francji czy Irlandii, można sypać bez końca. W niektóre z nich aż wierzyć się nie chce. Zwłaszcza jeśli ma się za sobą kontakty z polskim fiskusem. Nie przypadkiem wielu naszych przedsiębiorców przeniosło swoje firmy za granicę, na Słowację czy do krajów bałtyckich. A przecież i tak jest lepiej, niż było.

Ale nie jestem optymistą. O potrzebie zmiany podejścia fiskusa do podatników mówi się od 20, może więcej lat. I co? I ten temat ciągle powraca. Ciągle pojawiają się przypadki niszczenia firm przez fiskusa. Ciągle nie tylko przedsiębiorcy, ale też zwykli podatnicy muszą z nim walczyć o swoje prawa i pieniądze. Ciągle uczciwi podatnicy muszą udowadniać, że nie są złodziejami. Nowa ordynacja podatkowa, która miała wyrównać szanse podatników w relacjach z fiskusem, nie powstała. Nie działa konstytucja biznesu. Nic dziwnego, że z badania, które w krajach naszego regionu Europy przeprowadziła firma doradcza PwC, wynika, iż Polska ma jeden z najwyższych w regionie współczynników niezadowolenia z działalności służb skarbowych.

Nie łudźmy się. Nie będzie lepiej. Do poprawy potrzebna jest zmiana mentalności polityków, którzy stanowią prawo, i urzędników, którzy je stosują. Nie zanosi się na nią. Ministerstwo Finansów rozesłało właśnie do podległych sobie urzędów pismo, w którym domaga się wyjaśnień, dlaczego wpływy z podatków nie rosną tak szybko, jak to sobie wymyśliło. To oczywista zapowiedź dokręcenia śruby podatnikom.