Od września nie dostaniemy za darmo już żadnej torby wykonanej z tworzyw sztucznych przy sklepowych kasach. Ministerstwo środowiska postanowiło zaostrzyć przepisy funkcjonujące od 1 stycznia 2018 r., zgodnie z którymi tylko niektóre reklamówki były objęte obowiązkową opłatą - były to lekkie torby foliowe o grubości od 15 do 50 mikrometrów. Regulacja miała na celu ochronę środowiska i skłonienie Polaków do używania toreb wielokrotnego użytku. Nie poszło jednak po myśli rządu. Sklepy zaczęły bowiem oferować częściej klientom grubsze reklamówki, które zaczęły wypierać cienkie torby, więc pożytek ekologiczny z tej zmiany był znikomy. 

Czytaj także: Plastik w sklepach staje się wrogiem publicznym numer jeden 

Teraz opłata recyklingowa obejmie wszystkie torebki foliowe powyżej 15 mikrometrów i wyniesie 20 groszy plus VAT. Nowe przepisy znalazły się w noweli tzw. ustawy śmieciowej. Mają one nie tylko przynieść efekt środowiskowy, ale też - jak szacuje rząd - zasilić budżet dodatkowymi 1,2 mld zł rocznie.

Wyjątkiem są cienkie foliówki, tzw. zrywki, których zwykle używa się do pakowania wystawionych luzem świeżych produktów, w tym owoców, warzyw i pieczywa. Za nie wciąż nie będziemy musieli zapłacić. Coraz więcej sklepów wymyśla jednak nowe rozwiązania, które mają na celu ograniczenie zużycia plastiku, również w postaci zrywek. Lidl na przykład ogłosił niedawno, że wprowadzi woreczki wielokrotnego użytku na owoce oraz warzywa, na razie tylko w sklepach w Niemczech, Danii, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Sieć ma już także w ofercie warzywa w całkowicie biodegradowalnych opakowaniach. Carrefour Polska z kolei umożliwił klientom w niektórych sklepach przynoszenie własnych opakowań na produkty sprzedawane na wagę.