Ostatnie miesiące nie były dobre dla wizerunku Komisji Europejskiego jako bezstronnego urzędu strzegącego praw obywateli UE. Jej wiarygodność podkopały dwie afery dotyczące związków członków KE z biznesem. Ogromne kontrowersje wywołała m.in.informacja o zatrudnieniu Jose Barroso, byłego przewodniczącego Komisji Europejskiej, na stanowisku dyrektora i doradcy w banku inwestycyjnym Goldman Sachs.
Co wolno urzędnikowi
Chociaż formalnie nic mu nie można zarzucić, bo kontrakt podpisał już po zakończeniu 18-miesięcznego okresu karencji po zakończeniu pracy w KE, to jednak wybór nowego pracodawcy był mało przemyślany. – Dlaczego akurat Goldman Sachs – dziwił się nawet obecny przewodniczący KE Jean-Claude Juncker. Bo to amerykański bank znany ze swojego udziału w kryzysie finansowym i z doradztwa przy oszustwach finansowych Grecji, dokonywanych w celu wejścia do strefy euro.
W ostatnich dniach eurosceptycy zyskali kolejny argument do swojej narracji o urzędach w Brukseli służących wielkiemu biznesowi. Okazało się, że Neelie Kroes, była unijna komisarz, w latach 2004–2009 zasiadała jako dyrektor w radzie spółki zarejestrowanej na wyspach Bahama. Było to w czasie, gdy sprawowała funkcję wszechpotężnego komisarza ds. konkurencji i pouczała spółki działające w Europie o zasadach uczciwego działania. I choć Holenderka twierdzi, że w czasie kadencji już jej we wspomnianej spółce nie było, a jej nazwisko pozostało tam omyłkowo, to jednak szkody nie da się już naprawić.
Wspólne rejestry
Komisja Europejska próbuje zatem zmieniać zasady lobbingu w innych instytucjach, żeby pokazać, że zależy jej na przejrzystości podejmowanych decyzji. W środę zaproponowała stworzenie obowiązkowego rejestru lobbystów, do którego byliby wpisywani wszyscy uczestnicy życia publicznego (przedstawiciele firm, organizacji biznesowych i pozarządowych, związków zawodowych itp.), którym zależy na spotkaniu z decydentami Komisji, Parlamentu lub Rady. Te dwie pierwsze instytucje takie rejestry już mają, choć nie są one skoordynowane.
KE chce jednak, żeby rejestr dotyczył także trzeciej instytucji, czyli Rady, która obsługuje unijne rządy. I choć urzędnicy tej instytucji raczej nie mają wpływu na legislację (w nią zaangażowani są przedstawiciele rządów, a Rada w Brukseli obsługuje ich spotkania), to propozycja ma tworzyć wrażenie, że Komisji zależy na przejrzystości na każdym szczeblu. – Obywatele mają prawo wiedzieć, kogo słuchamy. A my musimy pokazać, gdzie i jak dochodzi do lobbingu i jak to działa – powiedział Frans Timmermans, wiceprzewodniczący KE. W rejestrze są nazwy lobbystów, obszary działania, nazwy reprezentowanych firm, obroty.