Polska ma mniejsze szanse na solidne odbicie

Polska gospodarka skurczy się w tym roku o około 5 proc., a w kolejnych latach nie będzie odrabiała strat w spektakularnym tempie.

Aktualizacja: 29.04.2020 17:56 Publikacja: 29.04.2020 17:25

Polska ma mniejsze szanse na solidne odbicie

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

To nowy scenariusz makroekonomiczny analityków z banku Citi Handlowy, opublikowany w środę. Ich dotychczasowe prognozy zakładały, że Polski w 2020 r. spadnie o 3,2 proc., po czym w 2021 r wzrośnie o blisko 5 proc. Obecne sugerują, że tegoroczna recesja będzie głębsza, a przyszłoroczne ożywienie słabsze. W 2021 r. wzrost PKB sięgnąć ma około 3,8 proc.

Rewizję prognoz na bieżący rok ekonomiści Citi Handlowego tłumaczą wolniejszym niż wcześniej zakładali łagodzeniem ograniczeń, które rząd wprowadził w celu zahamowania epidemii koronawirusa. Zwracają uwagę przede wszystkim na odsuwanie w czasie terminu otwarcia szkół. „Bez powrotu dzieci do szkół nie będzie możliwy powrót rodziców i opiekunów do pełnej aktywności ekonomicznej" – tłumaczą Piotr Kalisz i Cezary Chrapek.

„Długotrwały lockdown oraz konieczność noszenia masek w miejscach publicznych oznaczają, że nawet gdy gospodarka zacznie się otwierać, liczba interakcji społecznych będzie mniejsza niż przed pandemią, a gospodarka będzie działać poniżej swojego potencjału" – dodają w środowym raporcie.

Jeśli w III kwartale większość restrykcji będzie już zniesiona, gospodarka automatycznie wróci na ścieżkę wzrostu. Ale powrót PKB do poziomu sprzed wybuchu pandemii nie będzie szybki. Niewykluczone, że aktywność ekonomiczna w Polsce będzie mniejsza niż w 2019 r. jeszcze w 2022 r. „Wzorzec konsumpcji ulegnie zmianie, częściowo na skutek preferencji konsumentów, a częściowo zapewne na skutek rekomendacji władz. W szczególności spodziewamy się, że część osób będzie zachowywać większy dystans społeczny, przez co wzrost biznesów związanych z hotelami, restauracjami, sztuką i rozrywką, może być wolniejszy niż dotychczas" – tłumaczą Kalisz i Chrapek.

Ekonomiści podkreślają, że ich prognozy są wciąż stosunkowo optymistyczne, m.in. dlatego, że w ich ocenie w przyszłości w razie nawrotu koronawirusa nie będzie konieczności ponownego zamrażania gospodarki. „Zakładamy, że ewentualne kolejne fale Covid-19 (na jesieni lub na początku 2021 r.) będą ekonomicznie mniej dotkliwe niż obecna. Można zakładać, że z czasem konsumenci nauczą się uczestniczyć w życiu ekonomicznym jednocześnie minimalizując ryzyko zarażenia, a pracodawcy będą lepiej przygotowani aby zapewnić bezpieczne miejsce pracy (minimalizując w ten sposób skalę transmisji choroby). Ponadto dzięki dodatkowemu czasowi rządy będą miały szansę przygotować służbę zdrowia na wypadek kolejnych fal pandemii, unikając w ten sposób konieczności ponownego zamykania gospodarki" – argumentują.

Jedną z konsekwencji recesji, a następnie stosunkowo słabego odbicia aktywności ekonomicznej, może być powrót deflacji w Polsce. W ocenie ekonomistów z Citi Handlowego na początku 2021 r. inflacja spadnie poniżej 1 proc. rocznie, z blisko 5 proc. w ostatnich miesiącach. Tzw. inflacja bazowa, nie obejmująca cen energii i żywności, może zaś spaść poniżej zera.

„Susza i słaby złoty mogą być czynnikami proinflacyjnymi w najbliższych miesiącach, jednak w naszej ocenie nie wystarczą do utrzymania CPI (główna miara inflacji w Polsce – red.) na wysokim poziomie" – tłumaczą, wskazując, że w przeszłości związek między inflacją a tzw. luką popytową (różnicą między aktualnym PKB a tzw. potencjalnym, możliwym do osiągnięcia przy pełnym wykorzystaniu czynników wytwórczych) była w Polsce silny. Tymczasem wskutek pandemii luka ta wyraźnie się zwiększy.

To nowy scenariusz makroekonomiczny analityków z banku Citi Handlowy, opublikowany w środę. Ich dotychczasowe prognozy zakładały, że Polski w 2020 r. spadnie o 3,2 proc., po czym w 2021 r wzrośnie o blisko 5 proc. Obecne sugerują, że tegoroczna recesja będzie głębsza, a przyszłoroczne ożywienie słabsze. W 2021 r. wzrost PKB sięgnąć ma około 3,8 proc.

Rewizję prognoz na bieżący rok ekonomiści Citi Handlowego tłumaczą wolniejszym niż wcześniej zakładali łagodzeniem ograniczeń, które rząd wprowadził w celu zahamowania epidemii koronawirusa. Zwracają uwagę przede wszystkim na odsuwanie w czasie terminu otwarcia szkół. „Bez powrotu dzieci do szkół nie będzie możliwy powrót rodziców i opiekunów do pełnej aktywności ekonomicznej" – tłumaczą Piotr Kalisz i Cezary Chrapek.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje