Mogłoby się wydawać, że mieszkańcy Europy wreszcie wracają do pracy: w ciągu ostatnich dwóch lat stopa bezrobocia w strefie euro spadła z 11,9 proc. do 10,3 proc. Ale te dane maskują niepokojące zjawisko: przybywa Europejczyków bez pracy, którzy już w ogóle zrezygnowali z jej poszukiwania – i nie figurują w statystykach bezrobotnych.

Około 4,6 proc. osób w wieku produkcyjnym – 11,4 mln w 19 krajach strefy euro – mówi, że „jest zdolna do pracy, ale jej nie szuka". Według Eurostatu to trochę więcej niż w analogicznym okresie 2013 r.

Jest to zaskakujące o tyle, że zazwyczaj w okresach ożywienia gospodarczego liczba tzw. zniechęconych spada, bo ludzie ponownie zaczynają szukać pracy. Widać to w USA, gdzie osób mówiących, że chciałyby pracować, ale zatrudnienia nie szukają, jest ok. 1,8 mln, w porównaniu z 2,5 mln w 2010 r. Ale we Włoszech i Francji, podobnie jak w niektórych mniejszych państwach Unii, dzieje się odwrotnie. Najgorsza sytuacja jest we Włoszech, gdzie z poszukiwania pracy zrezygnowało ok. 4,5 mln osób, co przewyższa oficjalną liczbę 2,7 mln bezrobotnych.

We Włoszech i w innych państwach lata marnego wzrostu gospodarczego doprowadziły do powstania grupy osób, które rzadko – jeśli w ogóle – miewały pracę. – Po tylu latach zapomniałam już, jak się sprzedać – przyznaje Maria Luisa Tegon, lat 52, która ostatnio pracowała w 2007 r. jako programistka i dwa lub trzy lata temu zrezygnowała z szukania pracy; utrzymuje się z pensji swojego męża.