Sprzedaż detaliczna złapała silną zadyszkę

Hamujący wzrost zatrudnienia i najwyższa od ośmiu lat inflacja psują nastroje konsumentów. To może doprowadzić do głębszego od oczekiwań spowolnienia gospodarczego.

Publikacja: 23.02.2020 21:00

Sprzedaż detaliczna złapała silną zadyszkę

Foto: Adobe Stock

Pesymizm gospodarstw domowych w ocenie stanu gospodarki i własnej sytuacji finansowej narasta od kilku miesięcy. Piątkowe dane GUS dotyczące sprzedaży detalicznej w styczniu sugerują, że to pogorszenie nastrojów już przekłada się na realną gospodarkę.

Sprzedaż detaliczna w styczniu zwiększyła się realnie (czyli po korekcie o wpływ zmian cen) zaledwie o 3,4 proc. rok do roku, najmniej od marca ub.r. To tylko częściowo efekt niekorzystnego układu kalendarza. Ekonomiści, uwzględniając ten czynnik, szacowali przeciętnie, że wzrost sprzedaży wyhamował do 4,4 proc., z 5,7 proc. rok do roku w grudniu. Źródłem niespodzianki była m.in. wyraźnie niższa dynamika sprzedaży mebli oraz sprzętu RTV i AGD. Wyniosła 5,8 proc. rocznie, choć od lipca ub.r. stale przewyższała 10 proc., a w grudniu sięgnęła niemal 14 proc. – Wyraźne osłabienie wzrostu sprzedaży dóbr trwałego użytku może oznaczać istotne osłabienie nastrojów konsumenckich – skomentował Piotr Piękoś, ekonomista z banku Pekao.

To interpretacja zgodna z tym, co pokazują ankietowe badania GUS wśród gospodarstw domowych. Bazujący na nich tzw. bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) w lutym zmalał już czwarty raz z rzędu. To najdłuższa taka passa od przełomu 2008 i 2009 r. Nie licząc grudnia 2018 r., gdy konsumentów niepokojem napawała perspektywa dużych podwyżek cen prądu, BWUK znalazł się najniżej od wiosny 2017 r. Wyraźnie spadła m.in. składowa tego wskaźnika odzwierciedlająca skłonność Polaków do dokonywania ważnych zakupów. Z kolei wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK), który wyraża oczekiwania gospodarstw domowych co do koniunktury w gospodarce i ich sytuacji finansowej w kolejnych 12 miesiącach, zmalał w lutym do poziomu najniższego od kwietnia 2017 r. Przyczynił się do tego wzrost obaw o utratę pracy do poziomu najwyższego od trzech lat.

– Jednym ze źródeł pogorszenia nastrojów jest obserwowane w ostatnich miesiącach wyhamowanie poprawy sytuacji na rynku pracy – tłumaczy Jakub Olipra, ekonomista z Credit Agricole Bank Polska. Według prognoz tej instytucji w tym roku zatrudnienie poza rolnictwem zmaleje o 0,2 proc., po wzroście o 0,2 proc. w ub.r. Będzie to wynik zarówno niedoboru pracowników, jak i słabnącego w firmach zapotrzebowania na nich. – Pogarszające się nastroje konsumentów będą w kolejnych miesiącach nadal ograniczały dynamikę sprzedaży detalicznej – przewiduje Olipra.

Na nastroje gospodarstw domowych negatywnie wpływa też przyspieszająca inflacja, która dodatkowo tłumi wzrost siły nabywczej dochodów Polaków. W styczniu inflacja wyniosła 4,4 proc. rok do roku, najwięcej od ośmiu lat. I choć większość ekonomistów ocenia, że wkrótce wzrost cen zacznie hamować, na tle poprzednich lat pozostanie wysoki. O ile więc nie przyspieszy wyraźnie wzrost płac, realne dochody będą rosły wolniej.

Hamowanie wzrostu sprzedaży detalicznej, która dotyczy tylko sklepów zatrudniających co najmniej 10 osób, nie musi oznaczać, że zwolni także wzrost szeroko rozumianych wydatków konsumentów (obejmujących mniejsze sklepy, a także usługi). Większość ekonomistów uważa jednak, że tak się stanie.

Według wstępnych danych GUS konsumpcja – główna składowa PKB – wzrosła w 2019 r. o 3,9 proc., po 4,3 proc. w 2018 r. W przygotowanej dla nas noworocznej ankiecie ekonomiści oczekiwali, że w tym roku dynamika konsumpcji zmaleje jeszcze bardziej – do 3,7 proc. Nowsze prognozy są jeszcze ostrożniejsze, m.in. z powodu wyższej od oczekiwań inflacji oraz niewielkiego jak dotąd wpływu dużej podwyżki płacy minimalnej (o niemal 16 proc.) na dynamikę wynagrodzeń ogółem.

Pesymizm gospodarstw domowych w ocenie stanu gospodarki i własnej sytuacji finansowej narasta od kilku miesięcy. Piątkowe dane GUS dotyczące sprzedaży detalicznej w styczniu sugerują, że to pogorszenie nastrojów już przekłada się na realną gospodarkę.

Sprzedaż detaliczna w styczniu zwiększyła się realnie (czyli po korekcie o wpływ zmian cen) zaledwie o 3,4 proc. rok do roku, najmniej od marca ub.r. To tylko częściowo efekt niekorzystnego układu kalendarza. Ekonomiści, uwzględniając ten czynnik, szacowali przeciętnie, że wzrost sprzedaży wyhamował do 4,4 proc., z 5,7 proc. rok do roku w grudniu. Źródłem niespodzianki była m.in. wyraźnie niższa dynamika sprzedaży mebli oraz sprzętu RTV i AGD. Wyniosła 5,8 proc. rocznie, choć od lipca ub.r. stale przewyższała 10 proc., a w grudniu sięgnęła niemal 14 proc. – Wyraźne osłabienie wzrostu sprzedaży dóbr trwałego użytku może oznaczać istotne osłabienie nastrojów konsumenckich – skomentował Piotr Piękoś, ekonomista z banku Pekao.

Gospodarka
Hiszpania liderem wzrostu w eurolandzie
Gospodarka
Francję czeka duże zaciskanie budżetowego pasa
Gospodarka
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi
Gospodarka
Balcerowicz do ministrów: Posłuszeństwo wobec premiera nie jest najważniejsze
Gospodarka
MFW ma trzy scenariusze dla Ukrainy. Jeden optymistyczny, dwa – dużo gorsze