Przedstawiciele tego sektora zaznajomieni z rozmowami prowadzonymi w Waszyngtonie twierdzą, że administracja chce dysponować możliwością nakładania ze względu na bezpieczeństwo narodowe nowych ceł na przyszłą produkcję nowych montowni pojazdów i zakładów produkujących podzespoły w Meksyku.
Czytaj także: Samochody w Ameryce będą droższe
Amerykańscy negocjatorzy zgodzili się zasadniczo, że nowy traktat wyłączy istniejące meksykańskie zakłady samochodowe z ceł z paragrafu 232, jakie Trump mogły wprowadzać. Nie chcą jednak, by takie same gwarancje dotyczyły nowych meksykańskich fabryk, bo potencjalna groźba stawki 25 proc. odstraszy nowe inwestycje w tym kraju z przeznaczeniem produkcji na rynek amerykański.
Na polecenie prezydenta resort handlu USA rozpoczął w maju postępowanie wyjaśniające, czy import samochodów osobowych, furgonetek i części zamiennych stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, na podstawie tej samej ustawy o handlu z 1962 r. użytej od obłożenia cłem stali i aluminium również z Meksyku i Kanady. Przedstawiciele administracji i współpracownicy kongresmenów twierdzili, że to postępowanie dotyczące pojazdów, podobnie jak metali miało częściowo na celu uzyskanie ustępstw podczas prowadzonych renegocjacji NAFTA.
D. Trump stwierdził we wpisie na Twitterze, że „umowa z Meksykiem ładnie zbliża się. Trzeba zadbać o pracowników samochodowych i o farmerów albo nie będzie żadnej umowy”. Dodał, że nowy prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador „jest absolutnym dżentelmenem”. Według Trumpa, Kanada „musi poczekać” z dołączeniem do rozmów o traktacie. „Ich cła i bariery handlowe są znacznie za wysokie. Oclimy samochody, jeśli nie dojdzie do umowy!”