Tylko na początku dnia wydawało się, że WIG20 spróbuje odrobić część ostatnich strat. Indeks przez moment zyskiwał nawet na wartości. Nadzieje okazały się jednak złudne. Po godzinie od rozpoczęcia handlu rozpoczęła się sprzedaż, a właściwie trzeba byłoby powiedzieć, gigantyczna wyprzedaż akcji. Indeks największych spółek naszego parkietu nie może znaleźć dna. W połowie notowań tracił 4,5 proc. O ile wczoraj żyliśmy tym, że WIG20 spadł poniżej 1600 pkt, tak dzisiaj trzeba zacząć myśleć, czy nie przełamie 1500 pkt.

Na rynku mamy do czynienia z paniką. Cześć największych spółek traci nawet ponad 8 proc. Tak jest chociażby z akcjami CCC, PKN Orlen, Alior Banku czy też CD Projekt. Inni wcale nie radzą sobie dużo lepiej. Lotos czy też JSW tanieją o ponad 7 proc. Na uwagę zasługuje postawa Cyfrowego Polsatu, który drożeje ponad 1 proc.

Czytaj także: GPW nie wyklucza zawieszenia notowań przez koronawirusa 

Niedźwiedzie nie oszczędzają też średnich i małych firm. mWIG40 jest prawie 4 proc. nad kreską, natomiast sWIG80 traci ponad 5 proc. Wszystko to dzieje się przy gigantycznych obrotach, które w połowie sesji zbliżyły się do 600 mln zł. Lepszego dowodu na to, że kapitał ucieka drzwiami i oknami z naszego rynku chyba nie trzeba.

Warszawa jest dzisiaj absolutnym outsiderem, jeśli chodzi o europejską stawkę. 4 proc. spada również tylko rynek węgierski. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 są już jednak na plusie. Pytanie tylko czy nie jest to nadmierny optymizm. Kontrakty na amerykańskie indeksy znowu są wyraźnie pod kreską.

Oczywiście tematem numer jeden jest koronawirus. Dzisiaj rząd podjął decyzję o zamknięciu od poniedziałku m.in. szkół i żłobków. Prezydent chce wprowadzić rozwiązania pomagające kredytobiorcom w związku z całym zamieszaniem. Nikt chyba nie wie, gdzie jest dno i jak długo jeszcze potrwa przecena. Jednego można być pewnym… wielkiej zmienności.