Orzeczenie dotyczy decyzji Komisji Europejskiej z października 2016 roku, którą zaskarżyła Polska. W swojej decyzji KE zgodziła się w praktyce na zwiększenie przepustowości Opalu, czyli lądowej odnogi Nord Stream 1, z 50 do 80 proc. I w praktyce w całości ta dodatkowa przepustowość może być wykorzystywana przez Gazprom. Wcześniej, w 2009 roku, KE zgodziła się na wyjątek dla Gazpromu i zwolniła Opal z obowiązku zapewnienie dostępu do gazociągu stronom trzecim, choć to wymóg przewidywany w unijnym trzecim pakiecie energetycznym. Ale wyjątek był wydany pod warunkiem, że Gazprom nie będzie wykorzystywał więcej niż połowę przepustowości. Kilka lat później niemiecki regulator wydał decyzję zmieniającą tamte zasady, a KE — po wprowadzeniu pewnych poprawek — ją zatwierdziła. Argumentowano wtedy, że KE miała związane ręce: musiała odpowiedzieć na niemiecki wniosek, a nie mogła przedłużać wyłączenia na 50 proc. Bo ostatnie lata pokazały, że nie przynosi ono pożądanych skutków: konkurencja na rynku nie zwiększyła się. — Motywacją Komisji nie może być zmniejszanie ilości gazu płynącego z Rosji. Ale zwiększanie konkurencji — mówili wtedy przedstawiciele KE.

Czytaj także: Gazowy triumwirat kontra Rosja 

Polska decyzję zaskarżyła, uznając, że zagraża ona bezpieczeństwu dostaw gazu i łamie unijną zasadę solidarności energetycznej. We wtorek unijny Trybunał Sprawiedliwości przyznał rację naszemu krajowi i decyzję KE unieważnił. Uzasadnienie wyroku jest bardzo ważne, bo wyznacza też standardy postępowania na przyszłość. Mianowicie sąd uznał, że solidarność energetyczna oznacza nie tylko obowiązek niesienia sobie pomocy w przypadku, gdyby na przykład wskutek klęsk żywiołowych lub aktów terrorystycznych państwo członkowskie znalazło się w sytuacji krytycznej lub w stanie zagrożenia, jeśli chodzi o dostawy gazu do tego państwa. “Ale także z tym, że Unia i państwa członkowskie są obowiązane starać się w ramach wykonywania kompetencji przysługujących im w związku z polityką w dziedzinie energetyki unikać podejmowania środków, które mogą naruszać interesy Unii i pozostałych państw członkowskich w zakresie bezpieczeństwa dostaw, ich efektywności gospodarczej i politycznej oraz dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia lub dostaw.”

Nie oznacza, to podkreśla sąd, że polityka UE nie może w żadnym wypadku mieć negatywnych konsekwencji dla interesów energetycznych poszczególnych państw członkowskich. Ale oznacza, że zarówno UE, jak i państwa członkowskie, muszą brać pod uwagę interesy innych państw Unii, i w razie sprzeczności starać się je wyważyć. Tymczasem w tym wypadku w ogóle Komisja takiej analizy nie przeprowadziła. Pokazała tylko jej wpływ ogólnie na bezpieczeństwo energetyczne UE, ale nie na interesy poszczególnych państw, a w tym wypadku konkretnie Polski. Nie zbadała, jakie mogą być średnioterminowe skutki przekierowania na trasę tranzytu Nord Stream 1/Opal części ilości gazu ziemnego przesyłanych uprzednio gazociągami Jamał i Braterstwo. I nie wyważyła tych skutków ze stwierdzonym przez nią zwiększeniem bezpieczeństwa dostaw na poziomie Unii.