Reklama
Rozwiń
Reklama

Świat Jacka Pałkiewicza: W królestwie diamentów

Diamenty wydobywane w Namibii uważane są za najcenniejsze na świecie.

Aktualizacja: 11.10.2019 14:38 Publikacja: 11.10.2019 14:16

Tajemnicze, spowite mgłami Wybrzeże Szkieletów w Namibii, nieopodal kopalni diamentów

Tajemnicze, spowite mgłami Wybrzeże Szkieletów w Namibii, nieopodal kopalni diamentów

Foto: Fotorzepa, Jacek Pałkiewicz

www.palkiewicz.com

Występują tutaj nie w tradycyjnej magmie skalnej, w żyłach tzw. kominów kimberlitowych, a w aluwialnych korytach. Najcenniejszy kamień szlachetny skrystalizował się dziesiątki milionów lat temu w łonie ziemi, w wysokiej temperaturze i pod dużym ciśnieniem, po czym erupcja wypchnęła go na powierzchnię, gdzie minerały były niesione nurtem rzeki aż do oceanu. Z czasem jakaś gigantyczna fala wyrzuciła pewną ich część na brzeg, gdzie stopniowo zostały przysypane piaskiem.

W tej jednej z największych kopalń odkrywkowych na świecie w Oranjemund, dla uzyskania 1 karata trzeba przesiać 27 ton żwiru i rozkruszonej skały. Czarnoskórzy robotnicy w błękitnych kombinezonach megaodkurzaczami wsysają piasek i żwir, odprowadzany grubymi rurami na zaplombowany pojazd, który przewiezie 5 ton koncentratu do hali, gdzie promienie rentgenowskie rozpoznają diamenty na transporterze taśmowym, a odpowiedni strumień powietrza natychmiast oddzieli je od żwiru. Następnie, na gołą, pofałdowaną i chropowatą skorupę skalną poprzecinaną licznymi szczelinami przychodzi inny zespół, który archaiczną metodą wymiata szczotkami wszystkie zagłębienia i szpary.

Po oszlifowaniu kamienie stracą co najmniej jedną trzecią ciężaru, ale nawet jeśli będą miały wielkość łebka zapałki, czyli około karata, wartość ich może sięgnąć nawet 10 tysięcy dolarów. Koszt klejnotu zależy od wielkości, połysku, barwy, czystości i rodzaju szlifu. Tylko w ocenie samego koloru, w którym rozróżnia się 240 odcieni, mogą być nieraz istotne różnice, które rzutują potem na cenę.

Reklama
Reklama

Miasto Oranjemund wyrosło w 1944 roku, zastępując Kolmanskop, dzisiaj zasypane przez piaszczyste wydmy. Dominuje tu atmosfera typowej angielskiej prowincji: schludne białe domki, zadbane błonie, korty tenisowe, boisko do krykieta, kilka klubów i pubów. Miasto śmiało można by nazwać oazą spokoju, w którym nieznana jest przestępczość, policja co najwyżej zajmuje się podchmielonymi kierowcami i to tylko w weekend.

Mimo zatrudnienia 240 agentów bezpieczeństwa i systemu ochronnego, w Oranjemund 10 procent diamentów trafia w ręce nielegalnych organizacji. Pewien robotnik został niechcący zdemaskowany przez swojego syna. Wychowawczyni przedszkola wyjaśniała, jak wydobywa się diamenty, mieszając białe kamyki z piaskiem, gdy jeden z malców zareagował: „To nie są diamenty! Wiem, bo mój tata przynosi je nieraz do domu”.

Na podstawie książki Jacka Pałkiewicza „Pasja życia” (Wyd. Zysk i S-ka)

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama