Koronawirus mocno trzęsie rynkami akcji i złotym

Panikę na giełdach nakręca duża niepewność związana ze skutkami ekonomicznymi rozszerzającej się pandemii. Inwestorzy zakładają, że kryzys uderzy w światową gospodarkę.

Publikacja: 12.03.2020 20:00

Koronawirus mocno trzęsie rynkami akcji i złotym

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Indeksy warszawskiej giełdy wciąż nie mogą znaleźć dna, kontynuując fatalną passę. Co gorsza, inwestorzy w Warszawie wydają się bardziej nerwowi niż chociażby ci handlujący na rozwiniętych parkietach, co przekłada się na większą skalę przeceny. W czwartek indeks WIG20 runął o 13,3 proc. w dół, notując największy dzienny spadek w historii. Od początku wybuchu globalnej epidemii zjechał już o ponad 39 proc. i jest w okolicach dna bessy z 2009 roku.

Czytaj także: GPW: To już nawet nie panika. To giełdowy armagedon

Zawirowania na rynkach nie pozostały bez wpływu na złotego. Notowania franka szwajcarskiego poszybowały już do 4,16 zł, a dolar kosztuje już prawie 3,95 zł.

Dramat na parkiecie

Na wielu zachodnioeuropejskich rynkach wyprzedaż osiągnęła rozmiar paniki, co przełożyło się na wysokie spadki wskaźników sięgające 10–11 proc. Dramat przeżywali posiadacze akcji notowanych na giełdzie w Mediolanie, gdzie główny indeks runął o prawie 17 proc. Przecena na giełdach nabrała tempa, gdy do gry włączyli się amerykańscy inwestorzy, którzy również poddali się negatywnym nastrojom. W efekcie początek notowań za oceanem przyniósł solidną korektę indeksów na Wall Street, co skutkowało nawet czasowym zawieszeniem notowań.

– Można ogólnie przyjąć, że inwestorzy przygotowują się na najgorszy scenariusz, w którym epidemia koronawirusa rozprzestrzenia się w niekontrolowany sposób. To skutkuje zamknięciem głównych siedlisk ludzkich, prowadząc do recesji w światowej gospodarce, wstrzymania aktywności gospodarczej, fali bankructw przedsiębiorstw – wskazuje Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. – Jednak wątpię, aby w obecnej sytuacji ktokolwiek teraz analizował konkretny scenariusz, jego skalę i czas trwania. Niepewność wśród inwestorów potęguje strach, że jeśli nie ucieknę z rynku teraz, a inni to zrobią, jutro może już nie być czego lub jak sprzedawać. Dlatego spirala paniki się nakręca, a komentarze władz GPW o możliwym wstrzymaniu notowań tylko dolały oliwy do ognia i spotęgowały popłoch wśród inwestorów na polskiej giełdzie – dodaje.

Światełko w tunelu

Z pozytywnych informacji warto wskazać na istotną stabilizację w Chinach oraz świadomość decydentów o konieczności podjęcia działań zarówno w sferze monetarnej, jak i fiskalnej. – Decyzje FED, Europejskiego Banku Centralnego czy Banku Anglii są tego przykładem – uważa Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO BP. – Przy czym wydaje się, że teraz oprócz polityki monetarnej bardzo duże znaczenie będą miały działania fiskalne związane z pomocą z jednej strony konsumentom, a z drugiej najbardziej dotkniętym spółkom, zwłaszcza usługowym. Niezależnie jednak od powyższego kluczowym czynnikiem wpływającym na nastroje panujące na giełdach będą pierwsze dobre informacje w zakresie walki z koronawirusem, np. spadająca liczba zachorowań, skuteczny lek – dodaje.

Wojnę kryzysowi już wypowiedziały banki centralne. W minionym tygodniu do działania przeszedł Fed, w poniedziałek Bank Anglii, tnąc stopy procentowe. W czwartek Europejski Bank Centralny w reakcji na epidemię koronawirusa poluzował politykę pieniężną, ale nie zdecydował się na obniżki stóp procentowych. Reakcji NBP wciąż nie ma. Prezes Adam Glapiński zapewnił w czwartek, że epidemia koronawirusa z pewnością pogorszy sytuację w polskiej gospodarce, ale nie wywoła recesji. Ocenił też, że system finansowy jest stabilny.

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Grzegorz Witkowski, prezes Insignis TFI

Za kilka miesięcy koronawirusa będziemy traktowali jako pewien przyczynek do zakończenia cyklu gospodarczego i rynkowego, a nie jako jego zasadniczą przyczynę. To tak jak z pamiętnym 2008 r. – gdy wszystko zaczęło się od strukturyzowanych obligacji opartych na kredytach hipotecznych. Co nie zmienia faktu, że potem kryzys dotknął całej gospodarki.

Polski rynek jest zgnębiony i pewnie zacznie się za chwilę zachowywać relatywnie lepiej od bazowych. Pamiętajmy jednak, że jeśli rynki bazowe wciąż będą podlegały przecenie, to polski może zacznie spadać wolniej, ale wciąż będzie pod presją. Czas na kupowanie będzie za chwilę, ale jeszcze nie teraz. Ja podtrzymuję tezę, że następna hossa w Warszawie będzie największą hossą w historii GPW.

Indeksy warszawskiej giełdy wciąż nie mogą znaleźć dna, kontynuując fatalną passę. Co gorsza, inwestorzy w Warszawie wydają się bardziej nerwowi niż chociażby ci handlujący na rozwiniętych parkietach, co przekłada się na większą skalę przeceny. W czwartek indeks WIG20 runął o 13,3 proc. w dół, notując największy dzienny spadek w historii. Od początku wybuchu globalnej epidemii zjechał już o ponad 39 proc. i jest w okolicach dna bessy z 2009 roku.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie