Pańskie prognozy dla złotego są raczej optymistyczne. Na początku roku zakładał pan, że na koniec I kw. za euro zapłacimy 4,24, za dolara 3,92 a za franka 3,86, a więc w każdym przypadku mniej niż teraz.
Rzeczywiście złoty może być mocniejszy, bo wokół Polski obserwujemy lepszy klimat inwestycyjny. Wzrosty na GPW są jednym z przejawów tej poprawy. Nasza waluta wydaje się niedowartościowana - koszyk walutowy złotego, w którym znajdują się euro, dolar, funt, frank, jest na poziomie sprzed siedmiu lat. Ostatnie dwa-trzy lata były słabe dla złotego, szczególnie ubiegł rok. Wynikało to z niepewności, zarówno politycznej jak i gospodarczej. Moim zdaniem te obawy teraz słabną. Czekamy na odbicie w inwestycjach, na przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego - to wszystko powinniśmy zaobserwować jeszcze w tym roku. Wróciła inflacja, a wraz z nią pojawią się oczekiwania odnośnie do podwyżki stóp procentowych, być może już jesienią. Zarówno złoty jak i warszawska giełda będą miały lepszą passę.
Prognozuje pan na przekór innym analitykom, a już na pewno wbrew temu, co teraz dzieje się na rynkach. Dlaczego złoty miałby się umacniać do dolara, który od jesieni ubiegłego roku daje popis siły?
Złoty ma być mocny właśnie dzięki słabości amerykańskiej waluty. Co do dolara chciałoby się przywołać stare powiedzenie rynkowe - "kupuj plotki, sprzedawaj fakty". Od wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA w listopadzie obserwujemy pompowanie oczekiwań odnośnie do szybszego wzrostu stóp procentowych za oceanem i fiskalnego wspierania rozwoju gospodarczego przez nowego prezydenta. Przypomnijmy sobie jakiego zdania była większość ekspertów jeszcze w październiku - wytykano Trumpowi, że jego polityka zepsuje gospodarkę amerykańską, a Fed, zamiast podnosić stopy procentowe, będzie musiał je obniżać. Trump ma dwie twarze - fiskalną, która już wywołała umocnienie dolara i wzrosty na giełdach i drugą – mroczną, głoszącej hasła wojny celnej, konfliktu z Chińczykami. Zostało zaledwie kilka dni do objęcia urzędu przez Trumpa. Rynek zdyskontował już wiele pozytywnych efektów jego prezydentury. Teraz pora zastanowić się nad potencjalnymi negatywnymi konsekwencjami. Zazwyczaj kiedy analitycy są zbyt jednomyślni - a teraz wszyscy spodziewają się silnego dolara - dzieje się dokładnie odwrotnie.